Urzędnicy chcą, by wrocławianie sami zadbali o swoje podwórka. Zachęcają, by wspólnoty mieszkaniowe wydzierżawiły od miasta zaniedbane tereny między kamienicami i urządziły tu nowoczesne place zabaw albo eleganckie trawniki, a potem dbały o ich utrzymanie. W zamian urząd obiecuje dopłatę do remontów podwórek, nawet po kilkaset tysięcy złotych do każdego z nich.
W ten sposób blask odzyskać może potencjalnie każde z 450 zaniedbanych podwórek w mieście. Pod warunkiem że właściciele znajdujących się przy nich mieszkań wezmą sprawy w swoje ręce.
Choć miasto obiecuje ludziom dopłaty, też na tym zyskuje. Oddając bowiem tereny wrocławianom, pozbywa się na długie lata kosztów związanych z ich utrzymaniem.
- Tak zaoszczędzone pieniądze będą przeznaczone właśnie na pomoc dla kolejnych inicjatyw związanych z odnową podwórek - wyjaśnia Agnieszka Korzeniowska z Zarządu Zasobu Komunalnego.
Są już pierwsze porozumienia magistratu ze wspólnotami mieszkaniowymi. Z urzędnikami dogadali się lokatorzy budynków przy ul. Tomaszowskiej i Gajowej. Pomogła im Rada Osiedla Huby. Za dzierżawę podwórka każdy z mieszkańców będzie płacić co miesiąc zaledwie dwa złote. W zamian dostali od miasta 400 tysięcy złotych na inwestycje.
Już szykują projekt remontu, a w październiku zaczynają prace. Zdewastowany plac będzie miał najnowszy sprzęt do zabawy dla dzieci, nowy chodnik, trawnik, minipergolę, a nawet wychodek dla psów. Wszystko będzie ubezpieczone i ogrodzone.
Wygląd większości z 450 gminnych podwórek we Wrocławiu woła dziś o pomstę do nieba. Są zdewastowane i zaniedbane, a częściej niż bawiące się dzieci spotkać na nich można amatorów taniego alkoholu. Nic dziwnego, bo na wielu podwórkach trudno choćby o zjeżdżalnię czy piaskownicę, nie wspominając o kawałku trawnika.
- Wystarczy przejść się po Śródmieściu - brud, pijaństwo i zniszczone zabawki dla dzieci - narzeka Agnieszka Trzaska z ul. Daszyńskiego, mama siedmioletniego Bartka.
Magistrat chce to zmienić. W ciągu czterech najbliższych lat na odnowę podwórek zaplanował wydać 40 mln zł. Ich remonty mają wreszcie nabrać tempa. A to dlatego, że zajmą się nimi sami mieszkańcy. Miasto ma wyłożyć pieniądze.
Gmina postanowiła wszystkim chętnym wspólnotom mieszkaniowym oddać ich podwórka w dzierżawę.
- Mieszkańcy nie będą musie-li czekać w kolejce na remont. Wystarczy, że się zjednoczą i wezmą na siebie odpowiedzialność za plac, a my im pomożemy i formalnie, i finansowo - zachęca Agnieszka Korzeniowska z Zarządu Zasobu Komunalnego.
Jak zapewnia, koszty dzierżawy i utrzymania podwórka nie są wielkie. W każdym przypadku określa się je indywidualnie.
Mieszkańcy budynków przy ulicach Gajowej i Tomaszowskiej, którzy na wynajęcie swojego podwórka już się zdecydowali, będą płacić za nie co miesiąc zaledwie po dwa zł. - Pokrywamy w ten sposób część kosztów budowy, ubezpieczenie i sprzątanie - wylicza Wiesława Kwaśnik, przewodnicząca Rady Osiedla Huby i mieszkanka ulicy Gajowej.
W tym wypadku mieszkańcy zagospodarują jednak ogromny teren. Mniejsze wspólnoty mogą zająć się mniejszym terenem i zainwestować np. w same ławki i kilka zabawek dla dzieci. W takim przypadku urzędnicy też obiecują pomoc.
Pomysł popiera prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny.
- Mieszkańcy zyskają nie tylko nowe podwórko. To także świetny sposób na ich integrację. Zresztą o swoje podwórko na pewno będziemy dbać lepiej niż o gminne - ocenia.
- Już dawno miasto powinno na to wpaść - chwali też Seweryn Chwałek, zarządca nieruchomości z Wrocławia. Dodaje, że niektóre wspólnoty mieszkaniowe nie są jeszcze doskonałymi organizatorami.
- Ale gdy mają jakiś cel, potrafią doprowadzić go do końca - zapewnia Chwałek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?