Będą kolejne zamówienia sprzętu dla Wojska Polskiego. Wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak ujawnia szczegóły

Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
To działania, które wzmacniają bezpieczeństwo Polski. Nie sądziłem, że ktoś może krytykować mnie za to, że kupujemy dużo sprzętu i modernizujemy wojsko. Możemy sobie na to pozwolić, ponieważ jest ustawa o obronie Ojczyzny, która stanowi fundament, jeżeli chodzi o finansowanie. Od przyszłego roku mamy 3 proc. PKB - mówi wicepremier Mariusz Błaszczak.
To działania, które wzmacniają bezpieczeństwo Polski. Nie sądziłem, że ktoś może krytykować mnie za to, że kupujemy dużo sprzętu i modernizujemy wojsko. Możemy sobie na to pozwolić, ponieważ jest ustawa o obronie Ojczyzny, która stanowi fundament, jeżeli chodzi o finansowanie. Od przyszłego roku mamy 3 proc. PKB - mówi wicepremier Mariusz Błaszczak. Adam Jankowski/Polska Press
„Przymierzamy się do kolejnego zamówienia Black Hawków, które są produkowane w PZL Mielec – to drugi producent śmigłowców, który ma fabrykę w Polsce. Przed nami zamówienie na kolejne polskie wyrzutnie rakietowe WR-40 Langusta. (...) Oprócz tego rozmawiamy z naszymi partnerami z Korei Południowej w zakresie potencjalnego pozyskania i wspólnego rozwoju wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych na podwoziu kołowym K239 Chunmoo” – mówi w rozmowie z polskatimes.pl wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Rozmawiała Lidia Lemaniak.

Dużo Pan ostatnio kupuje, Panie Premierze. Wymienię chociażby amerykańskie czołgi Abrams, wyrzutnie rakietowe HIMARS, południowokoreańskie czołgi K2, armatohaubice K9 czy samoloty FA50. Jaki jest koszt tych zakupów, które Pan w ostatnim czasie poczynił, aby wzmocnić polską armię?

To jest tak, że umowy ramowe, które podpisaliśmy nie tak dawno, teraz wypełniamy treścią związaną z konkretnymi zamówieniami. Nie jest takie proste, żeby wskazać dziś łączną cenę, dlatego że zamówienia są rozłożone w czasie. Na przykład jesteśmy zainteresowani kupnem 1 tys. czołgów, które będą zbudowane w planowanym na kilka lat okresie. Pierwsze egzemplarze zostaną wyprodukowane w Korei Południowej, od 2026 roku czołgi będą produkowane w Polsce – 180 czołgów zostanie wyprodukowanych w Korei, a 820 już w Polsce. Trudno więc wskazać na cenę, która będzie po 2026 roku. Z dwóch powodów. Po pierwsze – dlatego że w związku z inwazją Rosji na Ukrainę mamy do czynienia z inflacją, a więc ceny będą się zmieniały. Po drugie – przygotowujemy produkcję w Polsce. W związku z tym cena też będzie wynikała z naszego zaangażowania. W produkcję będzie zaangażowane konsorcjum polsko-koreańskie – PGZ ze strony polskiej, ze strony koreańskiej – Hyundai Rotem. Przygotowujemy linię produkcyjną oraz miejsce produkcji. Te wszystkie czynniki będą kształtowały cenę sprzętu.

Planuje Pan kolejne zakupy lub zapytania ofertowe dotyczące sprzętu dla Wojska Polskiego w najbliższym czasie?

Tak, oczywiście. W 2016 roku uruchomiliśmy proces kontraktowania znacznych ilości sprzętu wojskowego, w efekcie którego w ręce polskich żołnierzy systematycznie trafia nowoczesne wyposażenie. Trwają dostawy polskich haubic samobieżnych Krab, które zamówiliśmy wraz ze sprzętem towarzyszącym w liczbie pozwalającej na wyposażenie czterech dywizjonów, czyli mowa o blisko 100 haubicach. Zamówiliśmy 120 moździerzy samobieżnych Rak. Chcę tylko przypomnieć, że już w 2019 roku zamówiliśmy partię HIMARS-ów, a teraz zamawiamy kolejnych 500 sztuk, to rakiety o zasięgu do 300 km. To jest bardzo duża liczba. Zamówiliśmy śmigłowce AW149, które są produkowane przez Leonardo i będą produkowane w Świdniku. Przymierzamy się także do kolejnego zamówienia Black Hawków, które są produkowane w PZL Mielec – to drugi producent śmigłowców, który ma fabrykę w Polsce. Przed nami zamówienie na kolejne polskie wyrzutnie rakietowe WR-40 Langusta, ale zdajemy sobie też sprawę, że chcąc uzyskać wysoki stopień nasycenia wojska tego typu sprzętem, musimy oprzeć zamówienia również o naszych partnerów zagranicznych. Zwróciliśmy się też do naszego partnera amerykańskiego z zapytaniem ofertowym w sprawie kolejnych baterii Patriot. Oprócz tego rozmawiamy z naszymi partnerami z Korei Południowej w zakresie potencjalnego pozyskania i wspólnego rozwoju wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych na podwoziu kołowym K239 Chunmoo. Jest to o tyle istotne, że nasze zamówienie dotyczące wyrzutni rakietowych HIMARS musi uwzględniać moce produkcyjne amerykańskiego przemysłu oraz potrzeby Armii Stanów Zjednoczonych w tym zakresie. Mógłbym jeszcze długo wymieniać. W zasadzie potrzeby są tak duże, że w każdej dziedzinie jesteśmy zainteresowani sprzętem. Gama jest bardzo szeroka.

Wie Pan, że niektórzy politycy opozycji, ale też niektóre media, twierdzą, że zakupy są „bez sensu”. I tutaj pojawia się argument pod tytułem: „po co kupujemy K9 od Korei Południowej, skoro mamy własne Kraby”?

Już odpowiadam – zamówimy i zamawiamy, bo przecież mamy aktywne zamówienie – tyle Krabów, czyli odpowiedników K9, ile Huta Stalowa Wola jest w stanie wyprodukować, zakładając też zwiększenie mocy produkcyjnej. Kwestią kluczową jest czas. Otóż w 2016 roku zostały zamówione Kraby. Gdyby zostały one zamówione w 2011 czy 2012 roku, to wtedy moce produkcyjne Huty Stalowa Wola byłyby większe i moglibyśmy teraz wykorzystywać to wszystko, co byłoby zrobione wcześniej. Niestety, dopiero w 2016 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości zamówił Kraby dla Wojska Polskiego. Wcześniej – rząd koalicji PO-PSL – armatohaubic Krab nie zamawiał. Gdyby to zrobił, to mielibyśmy większe moce produkcyjne. Jeszcze raz bardzo stanowczo podkreślam – wykorzystamy w pełni moce produkcyjne Huty Stalowa Wola, która prócz Krabów będzie produkowała również Borsuki, czyli bojowe wozy piechoty, będzie budowała niszczyciele czołgów, to jest program Ottokar-Brzoza, produkuje też RAK-i. Gama produktów jest bardzo szeroka, wykorzystamy maksymalnie moce produkcyjne HSW. Jest jeszcze jeden element – cały czas trwa proces polonizacji Kraba. Armatohaubica Krab ma podwozia koreańskie, wieżę – brytyjską, silnik – niemiecki przekładnie – amerykańskie, odkuwki do lufy – francuskie. Gdyby ten proces został rozpoczęty 10 czy 15 lat temu, to teraz bylibyśmy w zupełnie innym miejscu.

No i znowu wracamy do pieniędzy, bo w niektórych mediach słyszałam, że wydaje Pan za dużo na uzbrojenie dla polskiej armii…

To działania, które wzmacniają bezpieczeństwo Polski. Nie sądziłem, że ktoś może krytykować mnie za to, że kupujemy dużo sprzętu i modernizujemy wojsko. Możemy sobie na to pozwolić, ponieważ jest ustawa o obronie Ojczyzny, która stanowi fundament, jeżeli chodzi o finansowanie. Od przyszłego roku mamy 3 proc. PKB.

A czego Wojsko Polskie nie ma? Czego brakuje i co powinno się natychmiast uzupełnić?

Doświadczenia z wojny na Ukrainie stanowią o tym, co jest najbardziej potrzebne. Wnioski są takie – artyleria odgrywa kluczową rolę. W związku tym artylerię rozwijamy. Pierwsze partie HIMARS-ów zamówiliśmy już w 2019 roku, więc wyprzedziliśmy wypadki. Nasze analizy wskazywały, że jest inaczej niż mówili niektórzy o tym, że wojsko wcale nie musi być liczne i wcale artyleria nie jest ważna, tylko wojska specjalne są ważne. Wojska specjalne są ważne, ale rzeczywistość pokazała, że artyleria odgrywa kluczową rolę. Ważne są też wojska pancerne, dlatego kupujemy czołgi. Ważne są też siły powietrzne. Już w 2020 roku zamówiliśmy dwie eskadry F-35, czyli najnowocześniejszych samolotów na świecie, a teraz – FA-50. Na FA-50 są zupełnie nieuzasadnione ataki. To samoloty szkolno-bojowe – dzięki temu będziemy mogli wyszkolić więcej pilotów. Tylko 8 godzin doszkolenia potrzebuje pilot, żeby przesiąść się z F-16 na FA-50 i w drugą stronę – z FA-50 na F-16. Oba te samoloty zostały zaprojektowane przez tę samą firmę amerykańską – Lockheed Martin. Oba posiadają uzbrojenie w zasadzie tożsame, to znaczy mogą być uzbrojone w tę samą broń. FA-50 są dostępne już od przyszłego roku i to jest rewelacyjne, bo kiedy popatrzymy na zamówienia, to np. Słowacja ma dwa lata opóźnienia na zamówienie F-16. Potrzeba chwili powoduje, że jest to idealne rozwiązanie.

Polska armia ma ciągle, niestety, sprzęt postsowiecki. Co z nim?

Sprzęt postsowiecki musi być wycofywany ze względu na to, że brakuje nam części zamiennych. Przypomnę, że w przypadku MiG-29 doszło do katastrofy – zginął pilot – dlatego że wojskowe zakłady lotnicze nie były w stanie wyprodukować takiej części, która by odpowiadała wymaganiom tego sprzętu. Musimy jak najszybciej ten sprzęt wycofać i zastąpić go sprzętem pochodzącym ze świata zachodniego. I tak właśnie robimy.

Wracając do HIMARS-ów, o których Pan już wspominał, to 26 maja skierował Pan zapytanie ofertowe właśnie na 500 tych wyrzutni. Niektórzy myśleli, że to błąd, bo to ogromna liczba. 500 sztuk jest w ogóle realna do pozyskania od Amerykanów? Kiedy Pan się spodziewa odpowiedzi od USA?

Czekam na odpowiedź i pytam o nią. W Stanach Zjednoczonych procedury są długie – najpierw Pentagon, potem Departament Stanu, potem Kongres. Oczywiście, mam świadomość zdolności produkcyjnej i ta dostawa będzie rozłożona w czasie. Niemniej, doświadczenia z Ukrainy wskazują, że wyrzutnie HIMARS odgrywają kluczową rolę, w związku z tym mamy nasze zamówienie złożone w maju na 500 sztuk.

Kolejny fragment wywiadu z wicepremierem, szefem MON Mariuszem Błaszczakiem opublikujemy w niedzielę. Cała rozmowa ukaże się w poniedziałek na polskatimes.pl oraz w magazynie „Polska Times”.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Będą kolejne zamówienia sprzętu dla Wojska Polskiego. Wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak ujawnia szczegóły - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl