fot. Sławomir Kowalski / PAP 

wolał jeździć 
Odkąd zaczął chodzić – 
Bartosz Zmarzlik
Partnerzy:

Ledwo 17-letni Zmarzlik został wkrótce najmłodszym zawodnikiem, który stanął na podium mistrzowskiego turnieju Grand Prix, a dwa lata później na tym samym swoim torze, najmłodszym zwycięzcą rundy cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata. Wtedy od numeru
na plastronie, z którym jeździł jako „dzika karta”, dorobił się pseudonimu F-16.
Był podporą młodzieżowej, a z czasem naturalnie wszedł do dorosłej reprezentacji kraju.

Upór, a przede wszystkim talent, zostały wkrótce dostrzeżone przez Tomasza Golloba jeżdżącego  wtedy w barwach Stali. Szybko wziął zapowiadającego otwarcie, że chce być mistrzem świata Bartka, pod swoje skrzydła - obiecując, że drogę do tego mistrzostwa postara się maksymalnie skrócić.
Nie były to słowa rzucane na wiatr. Wkrótce po uzyskaniu licencji uprawniającej do zawodowego ścigania przyszły pierwsze sukcesy młodzieżowe, a zaraz za nimi seniorskie.

fot. Archiwum rodzinne

fot. Archiwum rodzinne

Rozwój kariery

Antek miał już swój oficjalny debiut
na wyścigach, w czerwcu 2022 roku trafił
na rękach taty na podium podczas gorzowskiej rundy mistrzowskich zmagań. Rodzina zamieszkuje w sąsiedztwie rodziców Bartka; tam, gdzie kiedyś był mini tor. Jego rodzinne Kinice dają mu wspaniałe możliwości znajdowania tras na wielogodzinne treningi rowerowe, a bliskość jezior pozwala
na odstresowanie z kijem wędkarskim w rękach.

został trzecim po śp. Jerzym Szczakielu i Gollobie żużlowym mistrzem globu z Polski. Szerokim echem odbiło się jego zwycięstwo nad Robertem Lewandowskim w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”
na najlepszego sportowca w kraju. Rok później pokonał kolejną barierę, udanie broniąc tytułu.

W 2021 musiał zadowolić się srebrem, oddając koronę króla speedwaya w ręce Rosjanina Artioma Łaguty, ale ten rok i tak okazał się szczęśliwy, bowiem z narzeczoną Sandrą doczekali się potomka, synka Antoniego.

Dwa lata później miał już na koncie pierwszy brązowy medal wśród najlepszych na świecie. Dorastał, dojrzewał, ciągle słuchał Golloba i po kolejnych dwóch latach miał już srebro, a kontynuując wspinaczkę w październiku 2019 r.

Początki

do motoryzacji okazały się zakupy, na których był razem z mamą Dorotą i gdzie w jego ręce wpadła ulotka
z napisem „żużel”. Od tej pory ciągle o to pytał i wywarł na rodzicach presję, aby go na ten mini żużel zawieźć. Odkąd zobaczył na własne oczy, co tam się dzieje, nie wyobrażał sobie, aby nie wziąć w tym udziału. Tak rozpoczęła się droga „Żabki”, jak nazywała go zawsze mama, na szczyt światowego speedwaya.

W rodzinnych wspomnieniach Bartosz funkcjonuje jako dziecko, które - odkąd zaczęło chodzić - to wolało… jeździć. Poruszał się wszystkim, czym się dało. Małymi samochodzikami, później quadami i motorkami. Punktem zwrotnym tego uwielbienia

Poznaj inne historie sukcesu:

fot. Sławomir Kowalski

fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska

fot. Archiwum rodzinne

Wobec wykluczenia Rosjan z rywalizacji międzynarodowej, Zmarzlik pozostaje żelaznym kandydatem do odebrania trzeciego złotego medalu w tym sezonie.

Dorosłej „żużlówki” dosiadał nawet kiedy nie był w stanie dosięgnąć do ziemi nogami. Mimo tego już
w wieku 13 lat domagał się dopuszczenia do treningów żużlowej szkółki Stali Gorzów.

Zgody nie chciał wydać trener Stanisław Chomski, który narysował w parku maszyn kreskę, oznaczając barierę minimalnego wzrostu otwierającego przed dzieciakiem możliwość dostania się na zajęcia. „Żabka” już niedługo osiągnął wymagane minimum, tyle że… mierzył się, mając na nogach kozaki wykradzione mamie.

Od tamtej pory najwięcej roboty spadło na tatę Pawła, ślusarza-złotą rączkę, który mnóstwo czasu zaczął poświęcać na przygotowanie
i przerabianie mini motorków pod skromnego wzrostem syna. Z czasem na podwórzu przed domem pojawił się prywatny mini tor i - jak nietrudno się domyślić - nieustannie coś tam warczało. Bartuś był w miłości do jeżdżenia
i trenowania nienasycony, nie przerażały go pierwsze kontuzje, a jednocześnie mimo pięciu lat różnicy, chciał robić dokładnie to, co jego starszy brat - Paweł Junior.

Rozmowa z Mistrzem
Kliknij "play", a następnie wybierz jedno z czterech pytań, które pojawią się na dole ekranu,
by dowiedzieć się, jaka jest historia sukcesu Bartosza Zmarzlika. Na Twoje pytania odpowie sam Mistrz!

fot. Sławomir Kowalski / PAP 

wolał jeździć 
Odkąd zaczął chodzić – 
Bartosz Zmarzlik

W 2021 musiał zadowolić się srebrem, oddając koronę króla speedwaya w ręce Rosjanina Artioma Łaguty, ale ten rok
i tak okazał się szczęśliwy, bowiem
z narzeczoną Sandrą doczekali się potomka, synka Antoniego.

Antek miał już swój oficjalny debiut na wyścigach, w czerwcu 2022 roku trafił na rękach taty na podium podczas gorzowskiej rundy mistrzowskich zmagań. Rodzina zamieszkuje
w sąsiedztwie rodziców Bartka; tam, gdzie kiedyś był mini tor. Jego rodzinne
Kinice dają mu wspaniałe możliwości znajdowania tras na wielogodzinne treningi rowerowe, a bliskość jezior pozwala na odstresowanie z kijem wędkarskim w rękach.

Partnerzy:
Offline: This content can only be displayed when online.

Ledwo 17-letni Zmarzlik został wkrótce najmłodszym zawodnikiem, który stanął na podium mistrzowskiego turnieju Grand Prix, a dwa lata później na tym samym swoim torze, najmłodszym zwycięzcą rundy cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata. Wtedy od numeru
na plastronie, z którym jeździł jako „dzika karta”, dorobił się pseudonimu F-16.
Był podporą młodzieżowej, a z czasem naturalnie wszedł do dorosłej reprezentacji kraju.

fot. Archiwum rodzinne

Upór, a przede wszystkim talent, zostały wkrótce dostrzeżone przez Tomasza Golloba jeżdżącego wtedy w barwach Stali. Szybko wziął zapowiadającego otwarcie, że chce być mistrzem świata Bartka, pod swoje skrzydła - obiecując, że drogę do tego mistrzostwa postara się maksymalnie skrócić. Nie były to słowa rzucane na wiatr. Wkrótce po uzyskaniu licencji uprawniającej do zawodowego ścigania przyszły pierwsze sukcesy młodzieżowe, a zaraz za nimi seniorskie.

fot. Archiwum rodzinne

Poznaj inne historie sukcesu:

fot. Sławomir Kowalski

Wobec wykluczenia Rosjan
z rywalizacji międzynarodowej, Zmarzlik pozostaje żelaznym kandydatem do odebrania trzeciego złotego medalu w tym sezonie.

fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska

Dwa lata później miał już na koncie pierwszy brązowy medal wśród najlepszych na świecie. Dorastał, dojrzewał, ciągle słuchał Golloba
i po kolejnych dwóch latach miał już srebro, a kontynuując wspinaczkę
w październiku 2019 r. został trzecim po śp. Jerzym Szczakielu i Gollobie żużlowym mistrzem globu z Polski. Szerokim echem odbiło się jego zwycięstwo nad Robertem Lewandowskim w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”
na najlepszego sportowca w kraju.
Rok później pokonał kolejną barierę, udanie broniąc tytułu.

Rozwój kariery
Kliknij "rozpocznij", a następnie wybierz jedno z czterech pytań,
które pojawią się na dole ekranu,
by dowiedzieć się, jaka jest historia sukcesu Bartosza Zmarzlika. Na Twoje pytania odpowie sam Mistrz!
Rozmowa
z Mistrzem

fot. Archiwum rodzinne

Od tamtej pory najwięcej roboty spadło na tatę Pawła, ślusarza-złotą rączkę, który mnóstwo czasu zaczął poświęcać na przygotowanie i przerabianie mini motorków pod skromnego wzrostem syna. Z czasem na podwórzu przed domem pojawił się prywatny mini tor i -
jak nietrudno się domyślić - nieustannie coś tam warczało. Bartuś był w miłości
do jeżdżenia i trenowania nienasycony,
nie przerażały go pierwsze kontuzje,
a jednocześnie mimo pięciu lat różnicy, chciał robić dokładnie to, co jego starszy brat - Paweł Junior. 

Dorosłej „żużlówki” dosiadał nawet kiedy nie był w stanie dosięgnąć do ziemi nogami. Mimo tego już w wieku 13 lat domagał się dopuszczenia do treningów żużlowej szkółki Stali Gorzów.

Zgody nie chciał wydać trener Stanisław Chomski, który narysował w parku maszyn kreskę, oznaczając barierę minimalnego wzrostu otwierającego przed dzieciakiem możliwość dostania się na zajęcia. „Żabka” już niedługo osiągnął wymagane minimum, tyle że…
mierzył się, mając na nogach kozaki wykradzione mamie.

W rodzinnych wspomnieniach Bartosz funkcjonuje jako dziecko, które - odkąd zaczęło chodzić - to wolało… jeździć. Poruszał się wszystkim, czym się dało. Małymi samochodzikami, później quadami i motorkami. Punktem zwrotnym tego uwielbienia do motoryzacji okazały się zakupy,
na których był razem z mamą Dorotą
i gdzie w jego ręce wpadła ulotka
z napisem „żużel”. Od tej pory ciągle
o to pytał i wywarł na rodzicach presję, aby go na ten mini żużel zawieźć. Odkąd zobaczył na własne oczy, co tam się dzieje, nie wyobrażał sobie, aby nie wziąć w tym udziału. Tak rozpoczęła się droga „Żabki”, jak nazywała go zawsze mama, na szczyt światowego speedwaya.

Początki