Przy 90-tysięcznej publiczności Anthony Joshua i Wladimir Kliczko dali pokaz boksu na najwyższym poziomie. W początkowej fazie obaj pięściarze nie pozwalali sobie nawet na drobny moment dekoncentracji. Kliczko narzucał tempo walki, ustawiał walkę lewym prostym, a Joshua szukał szansy na uderzenie z kontry.
Na początku piątej rundy Joshua zaskoczył po raz pierwszy i posłał Kliczkę na deski. Ukrainiec jednak błyskawicznie wrócił do rywalizacji i bliski był posłania na deski AJ'a. Kolejna odsłona to już kompletnie odwrotny scenariusz. Z deskami przywitał się Brytyjczyk, a Kliczko był o krok od zwycięstwa.
Wydawało się, że Kliczko opanował sytuację i bardzo spokojnie kontrolował walkę lewym prostym. Ukrainiec szukał także mocnego ciosu z prawej ręki, a Joshua skupił się przede wszystkim na defensywie. Jedenasta runda przyniosła jednak zaskakujące rozstrzygnięcie. Brytyjczyk zaskoczył w pierwszych sekundach i posłał po raz drugi na deski Ukraińca. Kliczko na miękkich nogach wrócił do rywalizacji, ale po potężnym podbródkowym musiał przywitać się z matą ringu po raz trzeci. Sędzia pozwolił wznowić walkę, ale po lawinie ciosów Joshuy było już po wszystkim.