Wybory w Bułgarii. Do liczącego 240 miejsc parlamentu trafi siedem partii. Będą kolejne wybory?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Lider partii GERB Bojko Borysow
Lider partii GERB Bojko Borysow VASSIL DONEV/PAP/EPA
Bułgaria staje się już takim „bałkańskim Izraelem”. Kolejne przyspieszone wybory i znów wszystko wskazuje na to, że nie powstanie większościowa koalicja, więc trzeba będzie znów pójść do urn. Zasadnicza różnica między Sofią a Jerozolimą? To, kto rządzi pomiędzy przedterminowymi wyborami.

Do liczącego 240 miejsc parlamentu trafi siedem partii. Ostateczne wyniki wyborów z 2 października zostaną ogłoszone najprawdopodobniej w czwartek, gdy do kraju dotrą dokumenty z zagranicy. Jednak nie powinno mieć to już wpływu na obecny stan, po podliczeniu 100 proc. głosów oddanych w kraju (warto zaznaczyć, że przy rekordowo niskiej frekwencji).

Siedmiu wspaniałych

Niespodzianek nie było. Wyniki niedzielnych przedterminowych wyborów parlamentarnych w Bułgarii są zbliżone do sondaży. Wygrała centroprawicowa partia GERB byłego trzykrotnego premiera Bojko Borysowa z 25,33 proc. głosów. Silne drugie miejsce (nawet silniejsze, niż w sondażach) uzyskało centrowe ugrupowanie Kontynuujemy Zmianę (PP) byłego premiera Kiryła Petkowa z 20,20 proc. głosów. Trzecie miejsce ma reprezentujący mniejszość turecką Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS) - 13,76 proc. głosów. Czwarta pozycja przypadła prorosyjskim i antyzachodnim nacjonalistom (Wazrażdane) – 10,17 proc. Do parlamentu dostały się jeszcze trzy inne ugrupowania. Postkomunistyczna Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP) wypadła nieco gorzej niż w sondażach – 9,3 proc. Centroprawicowa koalicja Demokratyczna Bułgaria (DB) uzyskała 7,44 proc., a partia byłego premiera Stefana Janewa Bułgarski Progres – 4,62 proc.

Do nowego parlamentu nie wejdzie za to partia showmana Sławi Trifonowa, która zdobyła 3,83 proc. głosów i nie przekroczyła 4-procentowego progu wyborczego. Trudno o bardziej spektakularny upadek polityczny. ITN powstała na fali antykorupcyjnych protestów, weszła do parlamentu w kwietniu 2021. W wyborach w lipcu 2021 nawet zwyciężyła – i wtedy też okazało się, że trudno traktować piosenkarza i telewizyjnego celebrytę poważnie – Trifonow sabotował próby sformowania koalicji i powołania rządu. W wyborach w listopadzie 2021 ITN spadła na 5. miejsce, tracąc dwie trzecie mandatów. Trifonow zgodził się jednak na wejście do koalicji – dzięki temu w końcu powstał większościowy rząd Kiryła Petkowa. Prozachodni, reformatorski, proukraiński, walczący z korupcją. Tyle że już po siedmiu miesiącach Trifonow pod wydumanym pretekstem porzucił koalicję i rząd upadł – a Bułgarzy musieli pójść do wyborów po raz kolejny.

Wyborczy serial

Warto bowiem podkreślić, że to czwarte wybory parlamentarne w ciągu półtora roku (!). Powód? Rozbicie parlamentu i trudność z budową większości. Trochę jak w Izraelu. Tam seria wygląda jeszcze bardziej imponująco: kwiecień 2019, wrzesień 2019, marzec 2020, marzec 2021, listopad 2022. W Bułgarii problemy zaczęły się po wyborach w kwietniu 2021. Wygrała dotąd rządząca (od 13 lat!) GERB. Ale tym razem nie znalazła większości. Turcy z DPS to było za mało, bo nie weszli koalicjnci-nacjonaliści. Inne partie w parlamencie – w większości nowe, powstałe na fali długotrwałych antykorupcyjnych antyrządowych protestów – odmówiły współpracy z Borysowem. Podobnie jak socjaliści, wcześniej główny rywal GERB i jedna ze „starych” partii, po 1989 często w rządach (to postkomuniści).

Trzeba było ogłosić wybory przedterminowe. W lipcu 2021 wygrała ITN Trifonowa, ale znów nie udało się zbudować większości. Więc wybory w listopadzie 2021. A w międzyczasie państwem kierowały techniczne rządy wskazywane przez prezydenta Rumena Radewa, który przy stabilnym większościowym rządzie niewiele by miał do powiedzenia. Zresztą w przeprowadzonych równocześnie z parlamentarnymi, wyborach prezydenckich uzyskał reelekcję. A w parlamencie w końcu udało się zbudować większość: nowa partia Kontynuujemy Zmianę (PP) z b. technicznym premierem Petkowem, centroprawicowa Demokratyczna Bułgaria, populiści z ITN i socjaliści z BSP. Ta egzotyczna koalicja nie miała szans długo przetrwać. Zwłaszcza, że prorosyjscy politycy zaczęli przysłowiowo bujać łódką po wybuchu wojny na Ukrainie. W końcu Trifonow się wycofał i rząd upadł. Zatrzymano reformy, walkę z korupcją, mocne wsparcie dla Ukrainy i dywersyfikację dostaw gazu. Prorosyjski prezydent Radew powołał rząd techniczny, zdecydowanie mniej prozachodni, proukraiński, antyrosyjski niż poprzedni.

Pakt z diabłem?

Obecny wynik wyborów wskazuje – z dużym prawdopodobieństwem – że to jeszcze nie koniec serialu przedterminowych wyborów w Bułgarii. Zwłaszcza że na polityczne rozbicie parlamentu nakłada się pogłębiający kryzys ekonomiczny. Problemy inflacji i drastycznego wzrostu cen stoją na pierwszym miejscu w świadomości społecznej. Temat wojny na Ukrainie i walki z korupcją pozostał na dalszym planie. Mamy na nowej scenie parlamentarnej siedmiu aktorów. Jakie są możliwe konstelacje polityczne i czy da się w ogóle zbudować większość? Jeden blok tworzą GERB i DPS (od wielu lat współpracują ze sobą), drugi mniej liczny PP i DB (koalicjanci w rządzie Petkowa). Współpraca jednego bloku z drugim jest wykluczona, co już zapowiedział Petkow. Pozostaje więc jednemu z tych dwóch bloków dobrać partnerów z pozostałej trójki tak, aby mieć większość.

Zgodnie z konstytucją, jako pierwszy misję powołania rządu otrzyma lider zwycięskiej partii, czyli Bojko Borysow. Wszystko wskazuje na to, że GERB będzie miało 67 posłów. DPS 36. W sumie 103. Do większości brakuje więc 18. Wazrażdane ma 36… No ale to prorosyjscy i antyzachodni nacjonaliści. Chcą wyprowadzić Bułgarię z UE i NATO, twierdzą, że kraj jest rządzony z ambasady USA w Sofii, a winnym wojny Rosji z Ukrainą jest Zachód. Na dodatek ich lider Kostadin Kostadinow ogłosił, że nie dąży do zawiązywania żadnej koalicji. Borysow – przynajmniej publicznie – bardzo twardo wypowiada się na temat agresji rosyjskiej na Ukrainę. Szef GERB zaznacza, że priorytetem dla Bułgarii powinno być wejście do eurostrefy. Jest więc w ogóle pole do porozumienia?

Borysow to stary wyjadacz i nie takie układy zawierał. W latach 2017-2021 w jego rządzie była nacjonalistyczna koalicja Zjednoczeni Patrioci. GERB należy do unijnej chadecji, jest prounijne, pronatowskie, wspiera Ukrainę w wojnie z Rosją. Ale zarazem, tyle lat rządząc, partia Borysowa utrzymywała kraj w pełnej zależności od gazu z Rosji. Przykładem tej polityki był udział w projekcie TurkStream i budowie bułgarskiego odcinka bałkańskiej części gazociągu, czyli Balkan Stream. Więc jeśli chodzi o politykę wobec Moskwy Borysow pewnie byłby gotów pójść na układ z Kostadinowem. Dla Rosji byłby to plus – polityka Sofii wobec konfliktu na Ukrainie i sankcji mogłaby ulec pewnym zmianom.

Radew znów rozdaje karty

Jeśli Borysow nie sformuje większości, szansę taką dostanie Petkow, jako lider drugiej w parlamencie partii. Po ogłoszeniu wstępnych wyników oświadczył, że jego formacja nie ma w planach tworzenia koalicji z GERB oraz tureckim Ruchem na rzecz Praw i Swobód. Naturalnym sojusznikiem jest DB. Ale to za mało. Układ z Kostadinowem wykluczony. Pozostają więc socjaliści i partia Janewa. BSP była już w koalicji z PP i DB, więc jest to teoretycznie możliwe. Ale nawet teraz wiadomo, gdy jeszcze nie znamy dokładnego podziału mandatów, że taki tercet to wciąż mniej niż 121 mandatów, czyli minimalna większość. Nie wiadomo, czy nawet dobranie do tego tercetu partii Janewa dałoby upragnioną większość. Zresztą nie do końca wiadomo, jaka będzie polityka byłego premiera i byłego ministra obrony.

To człowiek prezydenta Radewa, jego były doradca. A Radew wolałby cd. paraliżu parlamentu i możliwość kontynuacji wskazanych przez niego rządów technicznych. Po drugie, to Petkow wyrzucił Janewa z funkcji ministra obrony za to, że nie tylko nie chciał poprzeć Ukrainy w wojnie z Rosją, ale nawet odmawiał nazwać inwazji rosyjskiej wojną. Partia Janewa jest za pozostaniem w UE i NATO, ale zarazem chce polityki przyjaznej Moskwie. Janew, jak Putin, głosi, że jego głównym wrogiem jest „globalny liberalizm”. W poście na Facebooku z 31 sierpnia Janew napisał, że prozachodni politycy mają „swoje serca w Waszyngtonie i są w stanie wojny z Rosją”, a następnie obwinił ich za wstrzymanie – jeszcze w kwietniu – przez Gazprom dostaw gazu do Bułgarii.

Jeśli szanse sformowania większości przez Borysowa są bardzo dyskusyjne, to szanse Petkowa są chyba raczej tylko teoretyczne. Wtedy Radew powierzy misję sile nr 3 w parlamencie. A to DPS, czyli partner Borysowa. Wynik więc identyczny jak w przypadku GERB. Wątpliwe nawet, by Turcy w ogóle podjęli się próby tworzenia rządu. Co wtedy? Wciąż rząd techniczny, czyli de facto rządy prezydenckie w Bułgarii. A kolejne wybory prawdopodobnie w lutym 2023.

lena

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl