Jakub Błaszczykowski
Skrzydłowy wiele zawdzięcza temu, że w zespole gwiazd trenerzy znaleźli dla niego miejsce. Od 2007 roku nie ukrywa, że ma Wisłę w sercu, a z każdym transferem - czy to do Borussii, czy to do Fiorentiny - podkreślał, że pod Wawel jeszcze wróci. Wrócił w dramatycznym dla Białej Gwiazdy momencie, ale już teraz możemy stwierdzić, że gdyby nie on, klub mógłby przestać istnieć. Znakomita historia, godna napisania książki.
Ariel Borysiuk
Pomocnik dwukrotnie zaskskaiwał powrotem do naszej ligi. Najpierw, po dwóch latach spędzonych w Kaiserslautern, następnie po nieudanej przygodzie w Queens Park Rangers. Borysiuk wracał za każdym raze i robił różnicę na boisku, niezależnie od gry dla Legii, czy Lechii. Choć może dziś mówić o zmarnowanym potencjale, jego powrót był głośną sprawą w sportowych mediach.
Miroslav Radović
Z Legii odszedł w najmniej oczekiwanym momencie - kiedy ta grała w z Ajaksem w Lidze Europy. W Chinach nie spędził nawet okrągłego roku. Dopiero w sierpniu 2016 roku, gdy jego Partizan odpadł z eliminacji europejskich pucharów, zgodził się wrócić i jeszcze bardziej wyśrubować swój rekord goli w naszej lidze. Radović jest bowiem dla Legii postacią co najmniej bardzo ważną, nawet legendarną.
Rafał Wolski
Jego talent został dojrzany błyskawicznie. Na Zachodzie przegrał jednak z kontuzjami. Jakie było zdziwienie polskich fanów, że po niedawnego pomocnika Fiorentiny i Mechelen zgłasza się Wisła Kraków. To był najgłośniejszy transfer rundy wiosennej sezonu 15/16. Wolski w 14 meczach strzelił cztery gole i dziewięć asyst. Wisła nie dostała się do grupy mistrzowskiej o włos przegrywając z Zagłębiem Lubin. Sam pomocnik został, ale skorzystał z oferty Lechii. Gdyby nie kontuzje, dziś mógłby bez kompleksów znowu pukać do bram wielkiego futbolu i reprezentacji Polski.