Mieszkająca przy Trakcie św. Wojciecha rodzina państwa Cholewa czekała pięć dni na interwencję pracowników Gdańskich Nieruchomości po zgłoszeniu możliwości zarwania sufitu w łazience. Obawy o poważną awarię nie wynikały z osobistych odczuć domowników, ale kontroli pracownika GPEC, który w protokole napisał o realnym ryzyku uszkodzenia ciała
Mieszkająca przy Trakcie św. Wojciecha rodzina państwa Cholewa czekała pięć dni na interwencję pracowników Gdańskich Nieruchomości po zgłoszeniu możliwości zarwania sufitu w łazience. Obawy o poważną awarię nie wynikały z osobistych odczuć domowników, ale kontroli pracownika GPEC, który w protokole napisał o realnym ryzyku uszkodzenia ciała
Mieszkająca przy Trakcie św. Wojciecha rodzina państwa Cholewa czekała pięć dni na interwencję pracowników Gdańskich Nieruchomości po zgłoszeniu możliwości zarwania sufitu w łazience. Obawy o poważną awarię nie wynikały z osobistych odczuć domowników, ale kontroli pracownika GPEC, który w protokole napisał o realnym ryzyku uszkodzenia ciała
Mieszkająca przy Trakcie św. Wojciecha rodzina państwa Cholewa czekała pięć dni na interwencję pracowników Gdańskich Nieruchomości po zgłoszeniu możliwości zarwania sufitu w łazience. Obawy o poważną awarię nie wynikały z osobistych odczuć domowników, ale kontroli pracownika GPEC, który w protokole napisał o realnym ryzyku uszkodzenia ciała