Nie ma chyba bandyty, który nie miałby swojego pseudonimu. Niektóre brzmią groźnie, inne intrygująco, a jeszcze inne śmiesznie.
Przestępcy są z nich chyba dumni, bo do protokołu przesłuchania zawsze podają jak na nich wołają koledzy.
Często pseudonimy pochodzą od nazwiska, ale nie zawsze. Oto przegląd pseudonimów przestępców z naszego regionu.
Zobacz więcej >>>
Marek M., ps. Oczko.
Szef gangu szczecińskiego w drugiej połowie lat 90. Nie lubił swojego pseudonimu, bo powstał z powodu problemów M. z okiem.
Podczas procesów M. żądał nawet od dziennikarzy, aby nie używali jego pseudonimu. Wiele nie wskórał.
Teraz ma gorsze problemy, bo czeka na proces za handel narkotykami. W więzieniach spędził ponad 15 lat.
Czytaj również: "Oczko" zamieszany w europejski przemyt narkotyków?
Jacek N., ps. Kato.
Był tzw., cynglem, czyli zabójca do wynajęcia. Odsiaduje dożywocie za za zranienie dawnego gangstera i zabicie jego dziewczyny. Kato był związany z kilkoma gangami, m.in. Marka O. ps Oczko.
A skąd pseudonim Kato? Są dwie teorie. Jedna mówi o tym, że N. miał smykałkę do przemocy, a druga, że jego ulubionym filmem była Różowa Pantera i postać służącego komisarza Clouseau, czy Kato właśnie.
Marek D., ps. Duduś
Ksywa to zdrobnienie nazwiska. Duduś to najbliższy współpracownik „Oczki”. Razem z nim skazany za udział w gangu.
Podczas procesu o pomocnictwo do zabójstwa w poznańskiej agencji towarzyskiej na rozprawach wspiera go rodzina.
Oczywiście „Duduś” do niczego się nie przyznaje. Niedawno został zatrzymany w Niemczech i czeka na kolejny proces.
Czytaj także: "Duduś" nie nacieszył się wolnością