Rozalia Mancewicz - Majątek Howieny
Czas jednak leci. I trzeba myśleć o przyszłości. Od października Rozalia chce kontynuować studia na anglistyce albo turystyce i rekreacji. Jeszcze nie jest zdecydowana, co wybierze. O tyle jednak jest w dobrej sytuacji, że ma już zapewniony start życiowy. Może przejąć rodzinny interes.
– Marzę o własnej restauracji. Urządziłabym ją w stylu retro, z drewnianymi rzeźbami, futrzanymi skórami, pięknie haftowanymi serwetkami – zdradza swoje plany. I oczywiście, jak każda młoda dziewczyna, Rozalia myśli również o założeniu rodziny. Przyznaje się, że ma chłopaka (cudownego!), z którym chciałaby spędzić resztę życia. Poznała go kilka miesięcy temu w bibliotece. I od razu między nimi zaiskrzyło.
– Kuba ma poczucie humoru, jest mądry, pracowity i zaradny – wylicza zalety chłopaka. Rozalia podkreśla, że specjalnie dla niej Kuba przeprowadził się do Białegostoku. Czy marzenia o wspólnym życiu się spełnią, czas pokaże. W każdym bądź razie Rozalia jest przygotowana na prowadzenie własnego domu i poradzi sobie z nowymi obowiązkami. Jest pracowita i zaradna.
Rozalia Mancewicz - Majątek Howieny
Rozalia mogłaby zrobić karierę w showbiznesie albo w modellingu, ale nie ciągnie jej do wielkiego świata. Zdaje sobie sprawę, że w Warszawie musiałaby zaczynać wszystko od początku, zmierzyć się z konkurencją. Zresztą, byłaby tam sama, z dala od najbliższych. Jak mówi, wykorzystała swoje pięć minut. Teraz czas na życiową stabilizację.
Wstaje o ósmej i zaraz zabiera się za codzienne obowiązki. A tych w rodzinnym gospodarstwie agroturystycznym nie brakuje. Najbardziej pracowite są weekendy. Bo teraz ludzie chętnie przyjeżdżają na kuligi i karnawałowe imprezy. Trzeba więc dopilnować, czy wszystko jest w porządku i przyjąć gości jak najlepiej.
Rozalia odbiera telefony, oprowadza grupy uczniów i przedszkolaków, którzy przyjeżdżają do Pomigacz na ogniska. Wiele radości sprawia jej też zajmowanie się zwierzętami z rodzinnego minizoo. Karmi lamy, alpaki, daniele, kozy, łabędzie, bociany, czesze owce. Lubi obserwować ich codziennie życie i zwyczaje.
– Pies Dyzio, rasy owczarek środkowoazjatycki nie odstępuje mnie na krok. Cały czas mnie pilnuje. Owieczka Jagódka to psotnisia – podczas jednej imprezy znienacka weszła na salę. Natomiast bocian Kajtek jest tak oswojony, że lubi przystanąć przy ognisku, czekając aż goście go zaczną karmić – opowiada ze śmiechem o swoich pupilach.
Za to w tygodniu Rozalia może delektować się ciszą i pięknymi krajobrazami. W gospodarstwie jest spokojniej, wreszcie jest czas, by nacieszyć się domową atmosferą, nagadać się do woli z mamą, siostrami. Spotkać się z przyjaciółmi, posłuchać piosenek Nelly Furtado, Beyonce czy też poczytać książki. Albo namalować jakiś pejzaż, bo to też jej pasja.
Rozalia Mancewicz - Majątek Howieny
– To wszystko było jak sen, jak piękna bajka. Dokładnie pamiętam finał Miss Polonia. Dekoracja, korona, szarfa, gromkie brawa publiczności. To była bardzo wzruszająca chwila. Nigdy tego nie zapomnę – ożywia się Rozalia.
Ten rok wiele ją zmienił. Na lepsze – podkreśla. Jak sama zauważa – wydoroślała, stała się bardziej samodzielna, śmielsza, pewna siebie, bardziej kontaktowa i przebojowa.
Przede wszystkim oswoiła się z dziennikarzami. Częste wywiady, pozowanie do zdjęć były przecież wpisane w jej obowiązki. Na początku zżerała ją trema. Bała się kamer i mikrofonów. Ale z czasem stała się bardziej otwarta i komunikatywna. Swobodniej też pozowała do zdjęć. I to teraz owocuje.
Rozalia Mancewicz - Majątek Howieny
– Umiem piec smaczne, domowe ciasta, szarlotki, makowce, serniki – wylicza niedawna Miss Polonia. A swoje pierwsze ciasto upiekła, kiedy miała siedem lat. – Tyle że zapomniałam wysmarować blaszkę margaryną. Rodzice musieli je jeść łyżkami – wspomina ze śmiechem. Do dziś uwielbia eksperymentować w kuchni. Przepisy najczęściej wynajduje w internecie. Te sprawdzone, które udają się jej znakomicie, to żeberka w coli, flaczki z miętą i tradycyjne gołąbki.