O ile prawicowi politycy i publicyści nie zwrócili uwagi na wypowiedzi posła Kiliana, o tyle do żywego dotknęły ich słowa posła PO Marka Rząsy, które pojawiły się na Twitterze. „Westerplatte powtórnie upadło, w obu przypadkach zajęcia dokonali barbarzyńcy” - napisał polityk opozycji. Co prawda, szybko usunął ten emocjonalny i niezbyt mądry wpis, ale PiS nie odpuścił i wicepremier rządu Jacek Sasin komentował potem, że haniebne są porównania ustaw Sejmu, który chce porządkować Westerplatte, do wojny, a polityków rządu do niemieckich najeźdźców.
Emocje wokół Westerplatte tak zostały nakręcone, że nawet rykoszetem odbiły się na... rodzinach gdańskich pocztowców. Agnieszka Pomaska z PO na posiedzeniu Sejmu odczytała list, który w imieniu członków koła Rodzin Byłych Pracowników Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsk napisała Henryka Flisykowska-Kledzik. Córka byłego pocztowca wyraziła w nim sprzeciw wobec nagonki, która ma na celu dyskredytowanie Gdańska oraz mieszkańców w związku z Westerplatte. „Ta historia XX wieku okrutnie się z nami obeszła, a przyczyną tego była nienawiść człowieka do człowieka. Nie możemy milczeć, widząc dzisiaj pogardę i nienawiść” - apelowała córka pocztowca.
Ten list stał się okazją dla posła Marka Jakubiaka do wystąpienia. Najpierw przypomniał, że to my pierwsi podnieśliśmy pięści przeciwko Niemcom. Ale dalej mówił pod adresem posłanki PO: „A panią Pomaską bardzo proszę po tej wypowiedzi, po tym zacytowaniu listu, żeby wzięła kwiaty i pojechała do Lasów Piaśnickich prosić o wybaczenie te dziesiątki tysięcy gdańszczan wymordowanych przez Niemców”. Na koniec zaapelował pod adresem Gdańska: „Nie możecie z Westerplatte robić śmietnika”.
fot bartek syta
Równie oszałamiająco zaprezentował się poseł Andrzej Kobylarz z Kukiz 15, który zaproponował, że skoro jest na Westerplatte napis: „Nigdy więcej wojny”, to powinien stanąć jeszcze inny: „Dbaj o czystość i honor Polaków, którzy zginęli na Westerplatte”.