Stefan N. stawił się dziś (piątek 5 kwietnia) w łódzkiej prokuraturze. Wszedł tuż przed godziną 10, nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Prokurator Wydziału Zamiejscowego ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Łodzi postawił mu dziś zarzuty m.in. przyjmowania korzyści.
- Poseł Stefan N. otrzymał zarzut przyjmowania i żądania korzyści majątkowych w postaci usług seksualnych, opłacanych przez dwóch znanych panu posłowi biznesmenów, również podejrzanych w tej sprawie - mówi prokurator - Pan poseł odniósł się do stawianego mu zarzutu: odmówił udzielania wyjaśnień i odmówił odpowiedzi na pytania prokuratora.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Tzw. seksafera z nieudowodnionym, acz podejrzewanym przez prokuraturę udziałem posła Stefana N., wybuchła 31 stycznia. Wtedy do Sejmu wysłano wniosek o uchylenie łódzkiemu posłowi immunitetu.
Czytamy w nim m.in., że
„(...) od 2013 r. do końca 2015 r. wielokrotnie przyjmował korzyści osobiste w postaci usług seksualnych w zamian za działania na rzecz spółek należących do zaprzyjaźnionych z nim biznesmenów. W efekcie starań Stefana N. spółki, operujące dotąd w branży restauracyjno-hotelarskiej, uzyskały intratne kontrakty na dostawy miału węglowego i fosforytów dla Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police S.A.”
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Spółki dwóch, aresztowanych tymczasowo biznesmenów, miały na tym zarobić około 13 mln zł. N. pytany o to przez dziennikarzy w kuluarach Sejmu spokojnie zaprzeczył, stwierdził, że "nie ma z tą sprawą nic wspólnego". Dwójka biznesmenów zatrzymanych do tej sprawy tymczasowo, została zwolniona przez sąd za kaucją na początku marca.