W ćwiczeniach wzięli udział: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej, 21 Brygada Strzelców Podhalańskich, Policja, Państwowa Straż Pożarna, WOPR, GOPR, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, Wojewódzki Sztab Wojskowy w Rzeszowie, jednostki formacji OC oraz Związek Strzelecki „Strzelec”.
W Trzciańcu pokazane zostało odbicie budynku z rąk terrorystów posiadających broń maszynową i granatniki. Z kolei w Solinie nawet ulewa nie przeszkodziła, byśmy zobaczyli udaremnioną próbę ataku na sterownię elektrowni wodnej.
Dowiedzielibyśmy się, co by było, gdyby zapora nie była odpowiednio chroniona:
- W wypadku zniszczenia lub uszkodzenia zapory, a tym samym niekontrolowanego uwolnienia wody, można liczyć, że doszłoby do zatopienia obszarów nadrzecznych w 25 gminach wzdłuż dorzecza Sanu, od gminy Solina po Nową Sarzynę. Na drodze przemieszczenia się fali powodziowej znalazłoby się ponad 200 km dróg, 40 km dróg kolejowych, ponad 60 mostów, ok. 4 tys. obiektów mieszkalnych i ok. 80 zakładów pracy. Ogółem powierzchnia zalanego obszaru wyniosłaby ok. 12 tys hektarów zamieszkałych przez ponad 50 tys. osób. Utrudniony byłby wypływ wody z Wisłoka. Cofka spowodowałaby zatopienie terenu w dwóch kolejnych gminach.
- Oprócz tego ważnego aspektu dzisiejszych ćwiczeń, jakim było pokazanie współpracy służb mundurowych etatowych, niezwykle ważną sprawą pozostaje pokazanie potrzeby i znaczenia działalności brygad obrony terytorialnej, które w najbliższym czasie u nas zostaną sformowane - mówiła Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki. - Bazą do ich powstania będzie niewątpliwie już istniejąca struktura, choćby Związek Strzelecki "Strzelec", który dziś został poproszony do uczestnictwa w epizodach, ale także np. górskie i wodne ochotnicze pogotowia ratunkowe.