Zobacz nasze wnioski po dwóch, jakby nie patrzeć, nieudanych meczach lechitów.
Przejdź do galerii ---->
1. Skuteczność nie jest atutem Lecha
Zarówno w Mielcu, jak i Legnicy Kolejorz zmarnował mnóstwo dobrych sytuacji bramkowych. W Mielcu kilka pojedynków z Bartoszem Mrozkiem przegrał Adriel Ba Loua, w środowy wieczór, mimo asysty i gola, na potęgę pudłował Mikael Ishak. Bramkarze rywali wybrani zostali najlepszymi piłkarzami obu meczów, ale spora w tym zasługa też lechitów, którzy mieli rozregulowane celowniki. Kolejorz aż 12 razy celnie strzelał na bramkę rywali, prawie nie schodził z połowy gospodarzy, ale pod bramką Miedzi, nie potrafił zachować zimnej krwi.
Zobacz kolejne zdjęcie ---->
2. Nieudane eksperymenty
Trener van den Brom znów zaskoczył swoimi decyzjami personalnymi. Prawy obrońca Alan Czerwiński (na zdjęciu z prawej) zagrał na lewej stronie w zastępstwie Pedro Rebocho. Wiadomo nie od dziś, że Portugalczyk wolno się regeneruje, ma problemy z graniem dwa razy w tygodniu, ale to początek sezonu, powinien być dobrze przygotowany na większy wysiłek. Czerwiński na nowej dla siebie pozycji popełnił dwa kosztowne błędy, choć obwinianie tylko jego za utratę goli byłoby niesprawiedliwe. Fatalnie przy pierwszym golu zachował się Pereira, który sprezentował piłkę rywalom na kontrę. Kolegom nie pomógł też Filip Bednarek. Jego bierne zachowanie się przy dwóch strzałach piłkarzy Miedzi, też miało wpływ na wynik. Decyzja o wystawieniu Filipa Marchwińskiego na pozycji nr 10 broni się co prawda golem, wychowanka Lecha, ale przez wiele minut pierwszej części, niewiele było z niego pożytku.
Zobacz kolejne zdjęcie ---->
3. Bezproduktywny środek pomocy
Grając na dwóch defensywnych pomocników przeciwko tak słabemu rywalowi jak Miedź, Lech sam podcina sobie skrzydła. Przed meczem van den Brom mówił, że potrzebuje więcej kreatywnych zawodników, a cały mecz na ławce przesiedział Nika Kwekweskiri, a dopiero w samej końcówce wszedł Afonso Sousa. W posunięciach holenderskiego trenera nie widać konsekwencji. Przecież wystarczy spojrzeć na statystyki Murawskiego (na zdjęciu) i Karlstroema. Oni błyszczą, przy rozbijaniu ataków przeciwnika, natomiast gdy trzeba szybko i zaskakująco rozegrać piłkę już niekoniecznie. Wnioski z meczu ze Stalą nie zostały wyciągnięte.
Zobacz kolejne zdjęcie ---->