- Nasza mała samica ma znacznie więcej szczęścia niż Bohun. Podane zostaną jej kroplówki. Będzie odżywiana i odrobaczana. Spędzi z nami kilka najbliższych miesięcy. Gdy osiągnie odpowiedni wiek, a to nie będzie szybciej jak w miesiącach późno wiosennych, zostanie wypuszczona na wolność w miejscu, gdzie została odłowiona - mówi Fedaczyński.
Samica rysia błąkała się w okolicach Baligrodu w Bieszczadach. Jedna z mieszkanek zgłosiła leśniczym, że ryś chodzi po jej posesji i wyjada psom karmę, a także ugania się za kotami.
Leśnicy ustawili klatkę-pułapkę i złapali drapieżnika. W środę przewieziono go do Przemyśla.
- Nasz nowy pacjent ma około siedmiu miesięcy. Widać u niego jeszcze zęby mleczne, ale te stałe już się pchają do góry. Ryś jest skrajnie wychudzony. Waży zaledwie 3,6 kg. Dwa razy więcej potrafi ważyć kot domowy. To dosłownie skóra i kości - mówi lek. wet. Andrzej Fedaczyński z przemyskiego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych.