
Lucyna pochodziła z Bielska Białej. Jej ojciec Stanisław, był inspektorem łączności. Brał udział w Powstaniach Śląskich. Gdy wybuchła druga wojna światowa musiał uciekać przed Niemcami. Mama Gertruda była uroczą kobietą. Razem z mężem dbała o sad, hodowała pszczoły. Ostatnie lata życia spędziła w Szczawnie Zdroju.

Piosenkarz urodził się 8 września 1946 roku w Katowicach. Ale Krawczykowie nie mieszkali tam długo. Krzysztof nie miał roku, gdy rodzice przenieśli się do Białegostoku. January Krawczyk zaczął występować na deskach tamtejszego teatru. W 1949 roku rodzina Krawczyków mieszkała już w Poznaniu. Ojciec piosenkarza pracował w tamtejszym Teatrze Polskim. Tu urodził się młodszy o cztery lata brat piosenkarza, Andrzej.

Krzysztof Krawczyk miał kilka lat, gdy rodzina przeniosła się do Łodzi. Musieli opuścić Poznań, bo January był brał udział w manifestacjacjach poznańskiego Czerwca 1956 roku.
W Łodzi January Krawczyk zaczął pracować w Teatrze Muzycznym. Śpiewał pięknym barytonem. W łódzkim Teatrze Muzycznym zaczęła pracować mama piosenkarza.

Rodzina Krawczyków mieszkała w kamienicy przy ul.Brzeźnej, potem przeniosła się na ul. 10 lutego. W 1964 roku spotkała ich wielka tragedia. Umarł January Krawczyk. Miał 58 lat. Pani Lucyna po śmierci męża zapadła na depresję. Krzysztof zaczął uczyć się w szkole wieczorowej. Tam zdał maturę i poznał Sławomira Kowalewskiego, z którym w 1963 roku założyli „Trubadurów”. Krzysztof musiał też iść do pracy i jak sam mówi, te 600 - 700 złotych przynieść do domu. Ale jako 16-letni chłopak mógł zostać gońcem. Pracował w Technikum Włókienniczym im. Walentyny Tiereszkowej. Rozwoził na rowerze korespondencję, przyklejał znaczki do listów.