
Głębokie rany cięte nóg i rąk, paskudne rany głowy, złamania, palce wiszące tylko na skórze. To efekt wieczornej jatki, do której doszło na Bałutach w rejonie Starego Miasta miedzy kibolami Widzewa i ŁKS-u. Do zdarzenia doszło w wakacje 2015 roku. W sumie 5 osób w wieku od 18 do 25 lat zostało rannych, w tym 2 ciężko.
Zobacz zdjęcia na kolejnych slajdach

W piątek wieczorem kibole ŁKS-u wsiedli w samochody i ruszyli na Stare Miasto, gdzie „rządzi” Widzew. W jakim celu? By dopaść kilku Widzewiaków i spuścić im łomot. Ale kibole Widzewa wiedzieli, że tego wieczora na „ich” terenie pojawią się kibole ŁKS-u. Dlatego odpowiednio się do tej wizyty przygotowali.
- Z różnych naszych źródeł było wiadomo, że mogą wjechać, więc chłopaki byli w pełnej gotowości – mówi nastoletni kibic ze Starego Miasta. – Gdyby tu nie przyjechali, nikomu nic by się nie stało.
Krwawe porachunki pomiędzy kibolami Widzewa i ŁKS
Do pierwszego starcia doszło w rejonie stacji benzynowej przy ul. Wojska Polskiego. W ruch poszły kije bejsbolowe, maczety, noże i nogi od stołów. Widzewiacy, którzy przygotowali się na przyjęcie kiboli ŁKS-u byli w liczebnej przewadze. Poranieni kibice ŁKS-u wskoczyli do samochodów i zaczęli uciekać. Renault kangoo, którym jechało ich pięciu, popędziło pod prąd ulicą Smugową w kierunku ul. Franciszkańskiej. 100 metrów przed skrzyżowaniem kibole Widzewa wyskoczyli na jezdnię tuż przed maską samochodu. Prawdopodobnie rzucili czymś w przednią szybę auta, kompletnie ją rozbijając. Kierowca auta zatrzymał się. Wtedy kijami bejsbolowymi i maczetami zaczęli uderzać w szyby i karoserię. Otworzyli drzwi renault i bili na oślep.
Zobacz więcej zdjęć na kolejnych slajdach

Kibole Widzewa uciekli. Wtedy z bramy kamienicy, przed którą doszło do ataku, wybiegło kilku mieszkańców, by pomóc rannym.
- Widok był makabryczny – mówią dziewczyny, które do przyjazdu karetek pogotowia tamowały krew i opatrywały rany. – Wszędzie było mnóstwo krwi. Wszyscy byli bardzo bladzi. Nic nie mówili. Jeden z nich, bodajże Kamil, tracił przytomność. Moja mama mówiła do niego, żeby nie zasypiał, żeby próbował być przytomny.
Kierowca miał przeciętą nogę pod kolanem.
[cyt]- Ranę miał ogromną, łydka przecięta była na pół, mięśnie na wierzchu, cała podłoga we krwi – opowiadają dziewczyny.
Rany pozostałych były równie głębokie. Jeden z kiboli miał przeciętą prawą rękę z tyłu przedramienia – spomiędzy mięśni widać było kość. U innego przecięte maczetą palce wisiały tylko na skórze. [/cyt]
- Miałyśmy jakieś szmatki ze sobą, robiłyśmy im opaski uciskowe, by nie tracili krwi. Dowodziła nami moja mama – mówi 21-letnia dziewczyna. – Jeden miał okropnie rozbitą głowę, związałyśmy mu ją bluzą. W międzyczasie dzwoniłyśmy na pogotowie. Wszystko trwało kilka minut. Pierwsi na miejsce przyjechali policjanci, po chwili karetki pogotowia.
Zobacz zdjęcia na kolejnych slajdach

- Cała piątka została przewieziona do łódzkich szpitali – mówi Aneta Sobieraj z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Na miejscu do późnej nocy pracowali policjanci. Zabezpieczali ślady kryminalistyczne, nagrania z monitoringu, przesłuchiwali i ustalali świadków tego zdarzenia. Komendant Miejski Policji powołał specjalną grupę, której zadaniem jest ustalenie sprawców napaści. Cały czas trwają przesłuchania świadków oraz analizowany jest zapis nagrań.