Maciej Berbeka (58 lat) i Tomasz Kowalski (28 lat), zm. 6 marca
Obaj byli członkami czteroosobowej ekspedycji, która jako pierwsza w historii weszła zimą na Broad Peak. Podczas schodzenia ze szczytu oddzielili się od pozostałych wspinaczy. Niestety góra już nigdy nie pozwoliła im do nich dołączyć. Berbeka był nie tylko himalaistą i ratownikiem TOPR, ale także malarzem, grafikiem i scenografem zakopiańskiego Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza. Dokonał kilku pierwszych zimowych wejść, w 1993 r. zdobył Mount Everest od strony chińskiej. Jego ciała nie odnaleziono. Kowalski był znacznie młodszym, ale nie mniej doświadczonym alpinistą. Wspinał się m.in. w Alpach, Andach i na Kaukazie. Był ultramaratończykiem. Otrzymał Nagrodę im. Andrzeja Zawady przyznawaną młodym podróżnikom.

Krzysztof Kozłowski, zm. 26 marca, miał 82 lata
Podobno był człowiekiem bardzo spójnym. "Ciosanym z jednego kamienia" - jak to ujął były minister finansów Jerzy Osiatyński. Człowiek pogodny, zawsze uprzejmy. Chyba że ktoś mówił o cenzurze - na dźwięk tego słowa zawsze odbezpieczał pistolet.
Studiował nauki filozoficzne i społeczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Współpracował z katolickim "Tygodnikiem Powszechnym", przez bardzo długi okres był zastępcą redaktora naczelnego. - Najskuteczniejszą cenzurą jest nasz wewnętrzny lęk - mówił. Uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu: zajmował się przede wszystkim reformą środków masowego przekazu. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego był sekretarzem stanu, a następnie pierwszym niekomunistycznym ministrem spraw wewnętrznych. Od zawsze sprzeciwiał się upublicznianiu tajnych akt Służby Bezpieczeństwa. Takie działanie określał mianem nieludzkiego, mogącego spowodować w Polsce falę samobójstw. - Pożywka dla najgorszych instynktów! - grzmiał. Współpracownicy podkreślają jego wyjątkowe wyczulenie na sprawy związane z transformacją ustrojową. Zawsze potrafił się zachować, wiedział, jak postąpić. Po 2001 r. zaprzestał działalności politycznej. Chorował od bardzo dawna. Wszyscy mieli nadzieję, że coś się poprawi. Dwa lata przed swoją śmiercią Kozłowski stwierdził, że "warto było żyć tyle lat".

Jerzy Nowak, zm. 26 marca, miał 90 lat
Aktor, związany przez kilkadziesiąt lat z krakowskim Narodowym Starym Teatrem. Ponad 600 razy wcielił się w postać Hirsza Singera w spektaklu "Ja jestem Żyd z Wesela".

Barbara Piasecka-Johnson, zm. 1 kwietnia, miała 76 lat
Córka rolnika ze Staniewicz, która zmarła jako jedna z najbogatszych kobiet na świecie, z fortuną szacowaną przez miesięcznik "Forbes" na 3,6 mld dol. Do Stanów Zjednoczonych przybyła w 1968 r. jako absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim, ze 100 dol. w kieszeni. Zamierzała pracować w muzeum lub galerii, jednak ze względu na słabą znajomość angielskiego polecono jej najpierw popracować jako pomoc domowa, by podszkolić język. Trafiła do domu J. Sewarda Johnsona, dziedzica kosmetycznego giganta, firmy Johnson and Johnson. Po trzech latach służby starszy od niej o 42 lata Johnson wyznał jej miłość, rozwiódł się ze swoją drugą żoną i ożenił z Piasecką. Po śmierci męża w 1983 roku Piasecka-Johnson odziedziczyła lwią część jego fortuny, gdyż wcześniej Johnson wydziedziczył swoje dzieci z poprzednich związków. Rodzina kilkakrotnie wytaczała sądowe sprawy o przepisanie testamentu, jednak za każdym razem jeszcze więcej spadku przyznawano ostatniej żonie Johnsona. Po jego śmierci Piasecka-Johnson osiadła w Monako, gdzie zajęła się organizacją wystaw sztuki. Mocno zaangażowała się również w prace charytatywne, wspomagając wiele organizacji pomocowych w swojej ojczyźnie - Polsce. Była wielką entuzjastką Solidarności, którą również hojnie wspierała finansowo.