Niemal od zawsze w Lechu Poznań pozycja napastnika była dobrze obsadzona. Dotychczasowi snajperzy na przestrzeni ostatnich lat bez problemu gwarantowali Kolejorzowi przynajmniej 10 bramek na sezon. Lewandowski, Rudnevs, Robak, Gytkjaer, czy teraz Ishak – to zawodnicy, którzy byli pewniakami do gry i odpłacali się bramkami. Od dekady problemem był jednak solidny zmiennik dla głównego snajpera. Podobnie jest w tym sezonie. Sprawdzamy, jak potoczyły się dalsze losy napastników, którzy w Poznaniu zawiedli.
Zobacz, jak im się wiodło po odejściu z Lecha ---->
Joel Tshibamba
Po drodze znalazłoby się wielu piłkarzy, którzy z różnych względów mogliby się tu znaleźć. I choć oczekiwania były większe, tak grupa zawodników, których tu zabrakło, zaznaczyła swoją obecność w Lechu przynajmniej kilkoma bramkami. W przypadku zawodnika pochodzącego z Demokratycznej Republiki Kongo mowa zaledwie o jednym golu, ale za to takim, którego strzelec na pewno nigdy nie zapomni.
Mowa oczywiście o bramce strzelonej w Lidze Europy Manchesterowi City na Etihad Stadium. No cóż, 19 spotkań w Lechu i ten jeden gol. Zmiennik dla Rudnevsa był z niego żaden, a warto zaznaczyć, że 6 meczów rozpoczynał w pierwszym składzie. Niebiesko-biali z Tshibambą w podstawowej jedenastce, wygrali wówczas tylko z Dnipro w rundzie play-off eliminacji Ligi Europy.
A to przecież chłopak który strzelał bramki w Eredivisie i miał udane wejście do Ekstraklasy w barwach Arki Gdynia. Wydawało się, że w Lechu wejdzie na jeszcze wyższy poziom. Niestety, Poznań to szczyt piłkarskich możliwości dla tego grajka. Jakie CV zgromadził po odejściu z Lecha? Średnie kluby w Grecji, Rosji, Danii, epizody w Bułgarii i Słowenii. Strzelecko? Bez niespodzianek.
Dzisiaj 32-lettni napastnik straszy we Włoszech, a konkretniej w Neapolu. Natomiast jak się pewnie łatwo domyślić, nie dzieli szatni z Piotrkiem Zielińskim czy Arkiem Milikiem. Niestety na temat Afro Napoli, obecnego pracodawcy Tshibamby, znaleźć za dużo nie można, stąd statystyki napastnika pozostają owiane tajemnicą.
Zobacz kolejnych byłych snajperów Lecha Poznań ---->
Oleksiy Khoblenko
Khoblenko przychodził do Lecha całkiem niedawno, zimą 2018 roku. Kolejorz postanowił poszukać alternatywy dla Christiana Gytkjaera. Padło na Ukraińca, a także Elvira Koljicia.
Khoblenko wyróżniał się dobrymi warunkami fizycznymi i szybkością, ale niestety nie skutecznością. W barwach Czornomorca Odessa miał tylko jedną udaną rundę, w której strzelał regularnie. Włodarze Lecha stwierdzili, że to jednak wystarczy, by ściągnąć go na półroczne wypożyczenie.
Ukrainiec w barwach Lecha zagrał w 11 spotkaniach, zdobył 2 bramki, jedną istotną w meczu ze Śląskiem Wrocław. Jedynie w III-ligowych wówczas rezerwach błyszczał bardziej. Jego pobyt zdecydowanie do zapomnienia.
Ale po odejściu z Lecha, Khoblenko zaskoczył i w barwach Dynama Brześć przyczynił się do ogromnego sukcesu - zdobycia mistrzostwa Białorusi (44 mecze, 13 goli, 4 asysty). Dynamo dzięki temu przerwało trwającą latami hegemonię Bate Borysów. Dziś były reprezentant ukraińskiej młodzieżówki gra w ojczystej lidze w barwach Dnipro. Niestety ten sezon nie jest udany dla jego drużyny, która nie wygrała ani jednego spotkania, gdy na murawie był właśnie Khoblenko. 26-letni napastnik w tym sezonie w ośmiu meczach zdobył 3 gole i zaliczył 1 asystę.
Zobacz kolejnych byłych snajperów Lecha Poznań ---->
Denis Thomalla
Niemiec przychodził do Lecha równocześnie z Marcinem Robakiem i co ciekawe, Thomalla wcale nie miał być tylko zmiennikiem Polaka. Nazwisko ciekawe, CV niezbyt bogate, ale broniły go liczby. W trakcie krótkiego pobytu w Austrii miał bezpośredni udział przy 17 strzelonych bramkach przez SV Ried.
W Poznaniu również zaczął nieźle. Zadebiutował w meczu o Superpuchar Polski z Legią i zdecydowanie dał dobrą zmianę. Już w kolejnym meczu, tym razem eliminacji do Ligi Mistrzów, strzelił bramkę przeciwko FK Sarajevo. Niestety z biegiem czasu polska liga zweryfikowała jego umiejętności. Dorzucił jedynie trafienie w europejskich pucharach z Videotonem i kibice przy Bułgarskiej już nigdy nie zobaczyli cieszynki po jego bramce. 27 spotkań i tylko 2 bramki.
Mimo marnego dorobku zaledwie po pół roku po Thomallę sięgnęło niemieckie Heidenheim, zespół z zaplecza Bundesligi (w sezonie 2016/17). Filigranowy napastnik szybko stał się podstawowym zawodnikiem i zdołał wiosną dołożyć 4 trafienia, co zaowocowało transferem definitywnym. 28-letni Thomalla w zespole Franka Schmidta gra do dziś i słowo „gra" nie jest wcale przypadkowe, ponieważ snajper jest jednym z podstawowych piłkarzy i występuje regularnie. Skutecznością nie razi, ale solidnie wykonuje swoje obowiązki – w 127 meczach strzelił 19 goli i zaliczył 13 asyst.
Warto też odnotować, że w ubiegłym sezonie Heidenheim otarło się o Bundesligę, ale niestety przegrało pojedynek barażowy z Werderem Brema. Z pewnością w tej kampanii są jednym z faworytów do osiągnięcia upragnionego awansu.
Zobacz kolejnych byłych snajperów Lecha Poznań ---->