Nicklas Bärkroth (Szwecja)
Kosztował 650 tys. euro i miał być gwiazdą Lecha. Lista jego fatalnych zagrań i spektakularnych kiksów przypominała jednak przytłoczonego tremą juniora, a nie kogoś kreowanego na lidera Kolejorza. Frustrację potęgował także jego brak boiskowego zaangażowania.
Poznańscy fani z przerażeniem patrzyli na jego kontrakt, który obowiązywał aż do końca sezonu 2020/21. Na szczęście już latem 2018 roku przyszła oferta z Djurgårdens IF.
Zobacz kolejnego zawodnika --->
Mihai Răduț (Rumunia)
Przyszedł do Lecha z etykietką „niesfornego dziecka rumuńskiej piłki”. Spodziewano się więc szaleństw na boisku i poza nim. Tymczasem piłkarz okazał się wyjątkowo bezbarwny.
Od czasu do czasu zdarzają mu się przebłyski, ale nie potrafi przebić się na dłużej do pierwszego składu. Grywa głównie z konieczności, co pokazuje, że przedłużenie z nim umowy okazało się pomyłką.
Zobacz kolejnego zawodnika --->
Mario Situm (Chorwacja)
Został wypożyczony z Dinama Zagrzeb przed sezonem 2017/18. Trudno było nie dostrzec, że jest ulubieńcem trenera Nenada Bjelicy. Nawet kolejne nieudane mecze Situma nie zniechęcały szkoleniowca do dawania rodakowi kolejnych szans.
W ekstraklasie zagrał 24 razy, ale jego dobre występy należały do rzadkości, więc skorzystania z opcji pierwokupu chyba nikt w Lechu nie brał pod uwagę poważnie. Situm wrócił więc do Dinama, które w międzyczasie objął Bjelica.
Zobacz kolejnego zawodnika --->
Vernon De Marco (Argentyna)
Do Lecha został wypożyczony w 2017 roku ze Slovana Bratysława, ale początki miał trudne. Paradoksalnie zesłanie do rezerw okazało się dla niego przepustką do pozostania w Poznaniu. Przekonał bowiem do siebie Ivana Djurdjevicia i kiedy Djuka objął pierwszą drużynę, znalazł w niej miejsce dla De Marco.
Niestety, Argentyńczyk wiele razy pokazywał, że ekstraklasa to dla niego za wysokie progi. Ostatni raz w pierwszej drużynie pojawił się w meczu z Rakowem, gdy Lech skompromitował się, odpadając z Pucharu Polski.
Zobacz kolejnego zawodnika --->