Podobnie, jak kilka jesiennych premier, „Ostatnia rodzina” jest oparta o autentyczne biografie, nie należy jednak traktować jej w żadnym wypadku jako filmu dokumentalnego. Oczywiście na ekranie nie brakuje smaczków, jak oryginalna torebka cukru – pierwszego produktu sprzedawanego na kartki w dekadzie Edwarda Gierka, demolowana przez Dawida Ogordnika kuchnia składa się z mebelków, jakie pyszniły się w tysiącach podobnych kuchni w blokach z wielkiej płyty, magnetofony szpulowe „Aria” czy „Koncert” były jednymi z najdoskonalszych wytworów polskiej elektroniki, zaś luksusowe dobra, które chciało się wręczyć jako „dowody wdzięczności” lekarzom, zakupione w Pewexie za bony dolarowe były przyjmowane z prawdziwą wdzięcznością.
Wydaje się, że osoby spoza naszego kręgu kulturowego, nie znające ani prac Zdzisława Beksińskiego, ani efemerycznych z natury audycji radiowych Tomasza Beksińskiego mogą być na współczesną legendę tej familii uodpornieni. Co zobaczą? Całkiem normalny świat. Ojca, który żyje z uprawiania twórczości, a jego hobby jest dziś niezwykle popularne. To fotografowanie, filmowanie i nagrywanie niemal wszystkiego, łącznie ze śmiercią i pogrzebami najbliższych. Powinni jednak zauważyć, że w przeciwieństwie do współczesnych wideoblogerów, z ekranu pada kwestia, iż to tylko domowe archiwum. Nie zdziwi ich też niezwyczajne w PRL bogactwo całej rodziny. Z perspektywy Zachodu wielopokoleniowa rodzina żyjąca wspólnie czy blisko siebie to pewnie nic niezwykłego, za to z perspektywy Polaka, ogromne mieszkanie Beksińskich, mieszczące pracownię i styl życia – pozbawiony przymusu codziennego wychodzenia do pracy były całkowicie wyjątkowe.
Na swój sposób film „Ostatnia rodzina” ukazuje rodzinę dysfunkcyjną, w której nikt normalny nie chciałby żyć. Rozpieszczony jedynak, który terroryzuje ojca, matkę, obie babcie, nigdy nie zaznał klapsa. Ojciec, który nie umie przytulić syna, ani porozmawiać z nim o problemach, boi się go nawet uderzyć, bo to niezgodne z dobrym wychowaniem. Całkowicie wycofana matka, romanistka, sprowadzona do automatu sprzątającego i kuchty, czasem poddawana przesłuchaniom przez męża, który przynajmniej darzył ją miłością. Wszak najmocniejszą sceną przemiany głównego bohatera – Zdzisława Beksińskiego, jest wypowiedziane „Sp..aj” do syna, który okazuje rodzicom zazdrość, że odstawiają go na boczny tor.
Andrzej Seweryn w roli Zdzisława Beksińskiego jest absolutnie wiarygodny. Ironiczny stosunek do rzeczywistości, nieskrywana erudycja, zmieszane z prostymi przyjemnościami objadania się i picia coca coli, rewelacyjna intonacja każdego wypowiadanego słowa robią niesamowite wrażenie. Niestety, debiutujący reżyser Jan P. Matuszyński nie był w stanie zapanować nad Dawidem Ogrodnikiem. Grany przez niego Tomasz Beksiński wykręca się konwulsyjnie, jakby był kolejną wersją głównego bohatera „Chce się żyć”. Udało mu się trafić w intonację słów wypowiadanych przez „Beksę”, nie udało wiarygodnie zagrać Tomka. Jego Tomasz Beksiński jest absolutnym potworem, osobnikiem nie chcącym dostosować się społecznie, bujającym w obłokach za pieniądze rodziców.
Jan P. Matuszyński: Zależało mi na tym, aby każdy z tego filmu mógł wynieść coś dla siebie
Źródło: Agencja TVN
Sekwencje, w których młody Beksiński opowiada o swoich problemach są nieprzekonujące, chyba że dla dwunastolatków wchodzących w okres dojrzewania. Oni z kolei, raczej nie mający pojęcia o biografii Zdzisława Beksińskiego, raczej nie zrozumieją dlaczego znajomy dresiarz w finale filmu szlachtuje go jak wieprza. Malarski kadr to mocne zakończenie „Ostatniej rodziny”, ale trudno nie zgodzić się z opiniami, że Złote Lwy dla tego filmu to niedźwiedzia przysługa. Nagrody dla Andrzeja Seweryna i Aleksandry Koniecznej w roli Zofii Beksińskiej w zupełności by wystarczyły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?