Ruch Chorzów - Lech Poznań 2:1 Kolejny majowy blamaż Kolejorza
Lech Poznań w czasie majówek wiele razy dostarczał kibicom negatywnych emocji. Seryjnie przegrywał finały Pucharu Polski, wielokrotnie nie wykorzystywał swoich szans, więc przed tym meczem mogliśmy mieć wiele obaw.
Pomijając już nawet historię, forma Kolejorza w ostatnich meczach była po prostu słaba. Co prawda mierzył się w piątek z Ruchem Chorzów, z którym miał serię pięć kolejnych zwycięstw z rzędu, będącym praktycznie już w I lidze, ale "Niebiescy" wygrali tydzień temu we Wrocławiu, więc można było się spodziewać trudnego meczu.
I rzeczywiście w pierwszej części, Lech Poznań znów miał wielkie problemy z powstrzymaniem bardzo ambitnych gospodarzy. Mariusz Rumak znów zdecydował się nie wystawić w wyjściowej "11" Pereiry i Velde, od początku więc naszej drużynie brakowało jakości na skrzydłach. Trener Lecha pewnie miał w planie, że jego drużyna będzie atakowała środkiem, ale ten plan, tak jak tydzień temu z Cracovią, przed przerwą zupełnie nie wypalił.
Kolejorz prowadził atak pozycyjny bardzo wolno, Kwekweskiri zwyczajnie zwalniał akcje, niewidoczni byli Sousa i Karlstroem. W pojedynki starał się wchodzić Szymczak, ale agresywnie grający piłkarze Ruchu, nie zostawiali mu wiele miejsca.
Przez pierwszy kwadrans niewiele ciekawego działo się na murawie, ale gdy Ruch zaczął powoli zdobywać przewagę w środku pola, coraz groźniej robiło się pod bramką Mrozka. W przeciwieństwie do gości, Niebiescy wykorzystywali boczne sektory boiska. Na lewym dobrze radził sobie z Czerwińskim, wychowanek Lecha Miłosz Kozak, na prawym ze Stepińskim problemy miał Andersson.
Na tle Lecha, piłkarze Ruchu wcale nie wyglądali jak beniaminek i teraz... spadkowicz. Gospodarze byli konkretniejsi i zasłużenie objęli prowadzenie. W 24 min. Patryk Stępiński miękko wrzucił w pole karne, zaskoczony Mrozek wraz z Salamon pozwolili piłce odbić się do słupka, a skaczący Daniel Szczepan dobił ją barkiem. To nie wróżyło nic dobrego.
Na szczęście Kolejorz błyskawicznie odpowiedział. Jesper Karlstroem zdecydował się na indywidualną akcję, został sfaulowany w polu karnym i sędzia Musiał wskazał na "wapno. Pewnym egzekutorem "11" był Mikael Ishak i było 1:1.
Potem wszystko wróciło do normy. Lech popełniał proste błędy, czym napędzał ambitnych gospodarzy, którzy byli do przerwy po prostu lepsi.
Kwadrans po przerwie też został przespany przez Kolejorza. Lepszą okazję miał nawet Ruch, ale choc Novothny dobrze kopnął płasko z prawej nogi, to piłka o centymetry minęła słupek.
Z taką grą pucharów nie będzie...
Poznaniacy ożywili się dopiero po wejściu Velde, ale mogli też stracić gola, bo w 75 min Mrozek świetnie interweniował po strzale głową Novothnego.
Kolejorz też zagościł pod bramką chorzowian. Najpierw Velde trafił w Stipicę, a dobitka Ishaka, trafiła w boczną siatkę. Mecz nabrał rumieńców, ale decydujący cios zadał Ruch. W 85 min. wprowadzony chwilę wcześniej Michał Feliks dołożył nogę do dośrodkowania Wójtowicza i Ruch mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Słabo w tej akcji wyglądał Douglas i obaj nasi środkowi obrońcy, którzy dali się zaskoczyć.
Kolejny blamaż stał się faktem. Z Mariuszem Rumakiem na ławce trenerskiej Kolejorz nie awansuje do pucharów. Ciekawe czy o tym wiedzą już Tomasz Rząsa i Piotr Rutkowski.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Obserwuj nas także na Google News
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?