5/14
Z Doliną Kościeliską wiąże się także opowieść o srebrnym...
fot. Lukasz Bobek / Polska Press, zdjęcie ilustracyjne

Dolina nawiedzana przez młyn

Z Doliną Kościeliską wiąże się także opowieść o srebrnym młynie. Dawno temu – jeszcze w czasach króla Zygmunta Starego (XV/XVI w.) – w Dolinie miał swój młyn pewien młynarz. Na polecenie króla od czasu do czasu wypłukiwał on złoto i srebro z Kościeliskiego Potoku. Niestety, kiedy dowiedzieli się o tym zbójnicy, napadli młynarza i zabili, a cały urobek unieśli ze sobą.

Od tamtego czasu raz w roku w Dolinie Kościeliskiej dochodzi do niezwykłego zdarzenia. Ciemną nocą ukazuje się młyn jakby cały ze srebra, w którym srebro mieli się niczym mąka na chleb. O północy ze młyna wychodzi sam młynarz, którzy bierze garść czystego srebra i ciska ją w las, a gdy ciśnie, na czarnym niebie pojawiają się nagle gwiazdy.

Jak dotąd żaden góral ani turysta nie uwiecznił jeszcze tej manifestacji na filmie ani zdjęciu. Wygląda jednak na to, że Dolina Kościeliska to być może jedyne miejsce na świecie, nawiedzane przez cały młyn z młynarzem w środku.

6/14
Podhale ma także swojego „wampira”. Nie jest to krwiopijca...
fot. tomas1111, 123RF.com, zdjęcie ilustracyjne

Wampir z Podhala istniał naprawdę

Podhale ma także swojego „wampira”. Nie jest to krwiopijca rodem z Transylwanii, ma jednak nad Drakulą istotną przewagę – to postać autentyczna.

Jeszcze przed wojną po podhalańskich lasach grasował ze swoją bandą Andrzej Szczerba-Bazaliński. Był łotr i złodziej, mający na koncie kilkadziesiąt włamań. W końcu Bazaliński zaczął mordować, tak że bało się go całe Podhale i nazywało wampirem lub postrachem z gór. Bazaliński ukrywał się w tatrzańskich ostępach i policja miała wielkie trudności ze schwytaniem go. W końcu jednak sztuka się udała. W 1934 r. Bazaliński został pojmany, osadzony w areszcie w Nowym Sączu, skazany na śmierć i powieszony.

Podobno do dziś jego widmo ukazuje się czasem na nowosądeckich ulicach i w zaułkach, nie mogąc zaznać spokoju.


7/14



Opuszczony pensjonat „Sanato”

Zakopane nie uchodzi za miasto szczególnie nawiedzone, co jednak nie znaczy, że nie ma i tutaj miejsc cieszących się złą, a przynajmniej niepokojącą sławą. Należy do nich pensjonat „Sanato”, dawniej jeden z głównych ośrodków leczniczych miasta, który stoi opuszczony od dekad. Jakie niepokojące opowieści się z nim wiążą?

Sam budynek został wzniesiony na stokach wzgórza Antałówka ok. 1912 r. Początkowo był to luksusowy pensjonat, który w latach 20. XX w. został przekształcony w Sanatorium Chorób Płuc i Gruźlicy Związku Pracowników Poczt, Telegrafów i Telefonów. Na ten okres przypadają czasy świetności „Sanato”, kiedy wypoczywali w nim kuracjusze z całej Polski.

Pensjonat „Sanato” na mapie Zakopanego:

8/14



Opuszczony pensjonat „Sanato”

Niestety, wtedy też prawdopodobnie w pensjonacie dochodziło do przykrych wydarzeń, związanych z terapią gruźlicy. Niektórych pacjentów poddawano nowatorskim metodom leczenia, które bywały nieprzyjemne i mało skuteczne. Jedną z ówczesnych pacjentek, leczących się w „Sanato”, była Nina Ostromęcka, która zostawiła po sobie bardzo ciekawy pamiętnik. Wydaje się, że Nina miała zaburzoną osobowość, a jej wspomnienia przypominają strumień świadomości, dziwny i niepokojący, z którego tylko domyślać się można, co przeżywała podczas terapii w „Sanato”.

Kiedy w latach 90. sanatorium, przejęte w 1951 r. przez Ministerstwo Zdrowia, zostało ostatecznie zamknięte, mieszkańcy Zakopanego i turyści zaczęli opowiadać sobie o nim straszne historie. Im bardziej niszczał budynek, tym bardziej niezwykłe stawały się opowieści o duchach pacjentów, nawiedzających „Sanato”, trzaskających drzwiami i szarpiących za klamki. Wspominano o eksperymentach medycznych w ramach modnej przed II wojną światową Eugeniki, i o nowatorskich metodach leczenie gruźlicy, które ostatecznie szkodziły pacjentom.

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Ci celebryci dokonali publicznego coming outu. Oni nie wstydzą się swojej orientacji

Ci celebryci dokonali publicznego coming outu. Oni nie wstydzą się swojej orientacji

Karetka na sygnale zderzyła się z autem. Są ranni

Karetka na sygnale zderzyła się z autem. Są ranni

Ford na EKG w Katowicach. Elektromobilność wymaga od nas zmiany podejścia

Ford na EKG w Katowicach. Elektromobilność wymaga od nas zmiany podejścia

Zobacz również

Karetka na sygnale zderzyła się z autem. Są ranni

Karetka na sygnale zderzyła się z autem. Są ranni

Ford na EKG w Katowicach. Elektromobilność wymaga od nas zmiany podejścia

Ford na EKG w Katowicach. Elektromobilność wymaga od nas zmiany podejścia