Opuszczony pensjonat „Sanato”
Dziś mit pensjonatu „Sanato”, który nadal niszczeje na zboczach Antałówki, żyje głównie dzięki powieści „Sanato” Marcina Szczygielskiego. Autor zainspirował się pamiętnikiem Niny Ostromęckiej i stworzył wokół pensjonatu fikcyjną fabułę z gatunku historycznego thrillera.
Na ile prawdziwe są opowieści, krążące wokół pensjonatu „Sanato” – nie wiadomo. Budynek od czasu do czasu odwiedzają miłośnicy urbexu. Eksplorację pensjonatu możecie obejrzeć np. na filmie poniżej.
Co skrywa się pod Giewontem?
W Tatrach nie brakuje jaskiń, z których wiele mogą łączyć skomplikowane systemy tuneli. Mieszkańcy Podhala od wieków opowiadali sobie historie o tym, co może się kryć w najgłębszych jaskiniach. O dziwo zamiast opowiadać o diabłach i demonach, najchętniej mówili o królu i jego zaklętym wojsku.
Gdzieś w grotach pod Giewontem ma spoczywać na wieki zaklęta armia śpiących rycerzy wraz ze swoim królem. Armia czeka na moment, gdy przeleje się czara goryczy i krzywd na świecie – wtedy wyjdzie spod Giewontu i położy kres złu.
Podobno król zaklętej armii wychodzi czasem z groty pod Giewontem. Można go spotkać pod postacią strudzonego wędrowca lub starca w koronie. Czasem prowadzi napotkanych śmiałków do swojej groty, gdzie przedstawia ich rycerzom i prosi, by odpowiedzieli, co też nowego wydarzyło się na powierzchni.
Jeden z takich ludzi, którym król pokazał grotę, opowiadał podobno, że jest ona ogromna, z wielkim ogniskiem pośrodku i całą armią rycerzy śpiących wokół ognia.
Niestety (a może na szczęście) opowieści góralskie nigdy nie precyzują, gdzie też może znajdować się wejście do tajemniczej groty.
Radioaktywna Dolina Białego
Dolina Białego to uroczy zakątek Tatr, często chwalony przez turystów dawnych i współczesnych. Była to na przykład jedna z ulubionych tras spacerowych Stefana Żeromskiego.
Nie każdy wie, że w latach 1950-1955 Dolina Białego była niedostępna dla turystów, a wejście do niej strzegło wojsko. Wszystko przez złoża uranu, które odkryto i eksploatowano w dolinie na użytek sowieckich broni jądrowych. Działały tu dwie sztolnie, pracę górników nadzorowali specjaliści z ZSRR, a urobek wywożono konnymi wozami.
Dziś wejście do sztolni w Dolinie Białego jest zakratowane, co akurat dobrze się składa, bo według badań płynąca dnem kopalni woda nadal jest radioaktywna.
Skarb Inków ukryty w zamku
Niedzica nie należy formalnie do Podhala, ale leży niedaleko Zakopanego, a z tutejszym zamkiem wiążą się niezwykłe legendy i opowieści. To miejsce, które miłośnicy dreszczyku z pewnością powinni odwiedzić w czasie urlopu w Tatrach.
Na zamku w Niedzicy ma straszyć standardowa Biała Dama, która snuje się podobno nocami po dziedzińcu, przed zamkową kaplicą. O ile Białych Dam w Polsce jest pod dostatkiem, o tyle ta z Niedzicy ma niezwykłą historię.
Według podań niedzicką Białą Damą jest duch Uminy, księżniczki z królewskiego rodu… Inków. Była ona córką właściciela zamku, Sebastiana Borzeviczego. Kiedy w połowie XVIII w. Inkowie wzniecili w Peru powstanie przeciw Hiszpanom, Umina wraz z ojcem, a także swym inkaskim mężem i synem wrócili do Europy. Ruszyli za nimi w pogoń hiszpańscy agenci, którzy chcieli się upewnić, że żaden potomek królewskiego rodu Inków nie przeżyje, by zgłaszać pretensje do tronu i władzy. Męża Uminy dopadli w Wenecji, a ją samą zasztyletowali już na zamku w Niedzicy, właśnie przed kaplicą na dziedzińcu.
Umina była jedyną osobą, która znała lokalizację inkaskiego skarbu, ukrytego gdzieś w murach zamku. Nie wiadomo dokładnie, czy skarb nadal tam jest, ale kto nie boi się ducha Białej Damy rodem z Peru, ten może poszukać.