- „Godzina wlokła się za godziną. Rozpamiętywałem swoje życie, czułem, że śmierć jest blisko. Nie myślałem o wejściu na wierzchołek, chciałem przeżyć”. Tak opowiadał mi Pan o wichurze, którą na 6800 m npm przeżyliście z Dariuszem Załuskim. Dziś obserwuje Pan wyprawę kierowaną przez Krzysztofa Wielickiego i co?
- Trochę perypetii mają, choćby rozbity nos Adama Bieleckiego i złamana ręka Rafała Froni i nieplanowana, brawurowa, akcja ratunkowa pod Nanga Parbat.
- I zapadła decyzja o zmianie drogi zdobywania wierzchołka.
- Od początku miałem obiekcje co do szlaku Cesena. Teraz pójdą przez Żebro Abruzzich. Będzie łatwiej; tędy na K2 idzie większość wypraw. Jest raźniej, bo te stare liny poręczowe, strzępy namiotów są jak drogowskazy. Tyle, że z pozostawionego sprzętu się nie korzysta. Nie wiadomo w jakim jest stanie. Trzeba założyć swoje poręczówki i postawić swoje namioty.
- To pochłonie siły…
- Właśnie. I sprzęt, bo ten wykorzystany na drodze Basków pewnie tam pozostał. No, ale to chłopcy są na miejscu i oni wiedzą, co jest najlepsze.
- Żeby w ogóle myśleć o ataku szczytowym obóz czwarty jest konieczny?
- Bezwzględnie. I to na wysokości 7800-8000 metrów. W dodatku trzeba, moim zdaniem, ruszyć w górę już przy średniej pogodzie tak, by dobra aura zastała nas jak najwyżej. Okno pogodowe trwa krótko a trzeba mieć czas na wejście i zejście.
- Jeśli zrobią to do 20 marca, wyprawa będzie uznana za zimową. Są na to szanse?
- Jeszcze są. Jeżeli do końca lutego będzie stał obóz czwarty.
- Leszek Cichy ocenił szanse na 5 procent…
- Ja daję więcej. Nawet biorąc pod uwagę, że trzeba będzie zaczynać wszystko od początku, to sprzyja im aklimatyzacja, którą chłopcy zdobyli.
- Czy złamany nos Bieleckiego pozwoli mu wrócić do akcji?
- Leżąc w namiocie na 6800 m twarzą do ziemi, odmroziłem sobie policzki i nos; po dwóch tygodniach zeszła mi skóra i wspinałem się dalej. Bielecki też wróci.
- W doskonałej formie jest Denis Urubko, ale w górach wysokich sytuacja zdrowotna zmienia się z minuty na minutę.
- O jego formę się nie boję, ale zaskoczyły mnie wpisy Denisa na blogu. W pierwszym informował, że pod względem psychologicznym wyprawa jest skończona, a w drugim ponoć miał zastrzeżenia do jedzenia i palników, które pochłaniają tlen, a nie rozgrzewają rąk. Liczę jednak, że jego apetyt na Górę Gór nie maleje.
WIDEO: Inną drogą na szczyt K2. Polska ekspedycja zrezygnowała z tzw. drogi Basków
Źródło: TVN24
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?