Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z wałbrzyskich tuneli pojadą na saksy do Belgii

Sylwia Królikowska
Roman Janiszek z Wałbrzycha, który dziesięć lat przepracował w kopalni, wcale nie ukrywa,                              że zagraniczny wyjazd to dla wielu ludzi ogromna szansa
Roman Janiszek z Wałbrzycha, który dziesięć lat przepracował w kopalni, wcale nie ukrywa, że zagraniczny wyjazd to dla wielu ludzi ogromna szansa Dariusz Gdesz
Belgowie widzą w kopaczach fachowców. Proponują legalną pracę i dobry zarobek.

Belgowie szukają do pracy byłych górników. Zależy im na kopaczach z wałbrzyskich biedaszybów.
Górnicy mieliby drążyć wąskie rowy, które powstają na głębokości 30 metrów, a w takich warunkach trudno wykorzystać do pracy maszyny. Robota musi być ręczna.

W Wałbrzychu każde dziecko wie, że takie tunele najlepiej kopią ludzie z biedaszybów. A ci już zacierają ręce, bo w Polsce nie mogą znaleźć zajęcia. Ofert dla górników jest jak na lekarstwo.
- Belgowie słyszeli o regionie, który kiedyś żył z kopalni. Wiedzą również, że po ich upadku wielu fachowców zostało bez pracy. Dlatego narodził się pomysł, by zwrócić się do nich bezpośrednio - mówi Renata Majerska z polskiej firmy budowlanej Regess, która realizuje zlecenia w Belgii, Francji i w Polsce.

Zakład skontaktował się już ze Stowarzyszeniem "Biedaszyby". Utworzył je Grzegorz Wałowski, 30-latek, który do dziś kopie węgiel w biedaszybach.
- Uznaliśmy, że stowarzyszenie może nam pomóc w dotarciu do fachowców - dodaje Renata Majerska.
Regess z Grzegorzem Wałowskim skontaktował się mejlowo. Nie było trudno znaleźć stowarzyszenie - ma swoją stronę w internecie.

- Nie ukrywam, że byłem trochę zaskoczony, ale ucieszyliśmy się taką propozycją - mówi Wałowski, który od kilku miesięcy jest dyplomowanym inżynierem. Zaczął pracę na biedaszybach właśnie po to, żeby zarobić na studia.
- Już mówiłem chłopakom o tej robocie. Skakali ze szczęścia - nie ukrywa Wałowski. On też zastanawia się nad wyjazdem. A warunki są zachęcające.

Stawka za godzinę oscyluje w granicach 8 euro. To jednak może się zmienić. Belgię również dotknął kryzys. Pewne jest jednak, że miesięcznie można zarobić nawet 5 tys. zł netto. Dla kopaczy z biedaszybów to kwota niewyobrażalna. Przede wszystkim jednak będą mieli zapewnione ubezpieczenie.
Dziś kopią na własną odpowiedzialność. A biedaszyby pochłonęły już sześć osób. Normalny człowiek łapie się za głowię, gdy widzi prowizoryczne tunele kopane już nawet na głębokości 20-30 metrów.
- Takie na 15 metrów to już normalna rzecz - mówi Jan Hryniewicz, biedaszybnik z Wałbrzycha. - Ale nigdy nie wiadomo, kiedy może coś na głowę polecieć, dlatego każdy chciałby mieć legalną robotę, za dobre pieniądze.

Roman Janiszek pracował w kopalni 10 lat. Po ich zamknięciu długo nie mógł znaleźć zajęcia, przeniósł się więc na biedaszyby. Bo, jak mówi, na kopaniu węgla zna się najlepiej.
- W kopalni przeszedłem praktycznie wszystkie szczeble, dlatego mam porządne doświadczenie, tak jak wielu innych moich kolegów - mówi z dumą. - Cieszę się, że ktoś docenia chłopaków, których władze Wałbrzycha nie chcą widzieć w mieście.

Taka szansa rzadko zdarza się wałbrzyskim kopaczom z biedaszybów. Nieoficjalnie szacuje się, że może być ich nawet około pół tysiąca. Oficjalnie podawana jest liczba około 100 osób.
Większość to byli pracownicy kopalni, którzy pod ziemią nie wypracowali emerytury. Kiedy kopalnie zamknięto, zostali na lodzie. Wtedy zaczęli szukać zajęcia. Wrócili więc do kopania, bo na tym znają się najlepiej.
Chętni do wyjazdu mogą się kontaktować z firmą już teraz, najlepiej mejlowo, pod adresem: [email protected]. Najbliższy wyjazd planowany jest jeszcze w lutym.

Biedaszyby pochłonęły 6 osób
Biedaszyby powstały pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Właśnie wtedy zostało zlikwidowane Dolnośląskie Zagłębie Węglowe. Średnio co trzeci mieszkaniec Wałbrzycha został bez pracy. A właśnie na sprzedaży węgla można było zarobić szybko i dużo. Poza tym byli górnicy właśnie na kopaniu węgla znali się najlepiej. Pan Adam, który pracuje dziś w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, przyznaje, że bywały miesiące, kiedy do domu przynosił nawet cztery, pięć tysięcy złotych.

Jeszcze cztery lata temu z biedaszybów żyło ponad trzy tysiące wałbrzyszan. Liczba powoli spadała. Część się wykruszyła, bo zaczęło brakować płytkich pokładów węgla, a do tego miasto i policja starały się zwalczyć proceder. Pozostali więc tylko ci, którzy naprawdę znają się na pracy pod ziemią. Już kilka razy kopacze przekonali się, że praca nie jest bezpieczna: w wałbrzyskich biedaszybach zginęło sześć osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska