
L - Lutecka Dorota - pseudonim tłumacza i konspiracyjnego publicysty Ludwika Dorna. W drugiej połowie lat 80. zacząłem się utrzymywać z tłumaczeń kryminałów i literatury SF z angielskiego na polski. Obawiałem się interwencji SB i dlatego nie podawałem swego nazwiska - stąd pomysł z łatwym do rozszyfrowania, ale spełniającym wymogi formalne (z punktu widzenia bezpieki) pseudonimem. Jako tłumacz odkryłem i wprowadziłem do polskiego życia literackiego realistyczną powieść szpiegowską. Przetłumaczyłem pierwszą oficjalnie wydaną w Polsce powieść Johna Le Carrégo "Wojna w lustrze".

Ł - Ława poselska - przedmiotem wydziwiań i szyderstw w internecie jest to, że zazwyczaj nie siedzę w ławie w Sejmie, tylko przechadzam się wzdłuż ostatniego rzędu. Powodem takiego zachowania nie jest moje ADHD, tylko schorzenie kręgosłupa. Ława poselska jest dla mnie za krótka. Ława to podstawowe miejsce dla posłów zarabiania na chleb, czyli miejsce naciskania przycisków do głosowania według klubowej ściągi. Opuszczenie większej niż 20--procentowej porcji dziennych głosowań wiąże się z sankcją finansową. Istotne jest umiejscowienie posłów w ławach. Formalnie im niższe ławki, tym wyższa pozycja w partii. Posłowie niepewni swego miejsca w partyjnej hierarchii walczą na noże o lokalizację najbliższą szefa partii. Osoby pewne swego miejsca na ogół machają na to ręką, na przykład Adam Lipiński (PiS) zwykle siedzi w tylnych rzędach. W tej kadencji w PiS nastąpiła daleko posunięta feminizacja pierwszych rzędów, gdyż Jarosław Kaczyński odznacza się tym, że rozhisteryzowanej i lejącej łzy niewieście nie jest w stanie odmówić. Cierpią na tym mężczyźni.

M - Miller Leszek - jedyny znany mi przykład politycznego zombi, który powrócił do życia. Ja to wiem, choć nie wiem, czy wie to Leszek Miller, że przed nim jedno bardzo trudne zadanie: uregulowanie kwestii sukcesji w SLD i wychowanie rzeszy następców. Jeśli zdoła tego dokonać, to przejdzie do historii lewicy w Polsce nie jako twórca upadłej potęgi (SLD z lat 1999-2005), ale jako przeor, który pozostawił po sobie klasztorek z szansami na rozbudowę w klasztor. Natomiast widać sprzeczność między tym działaniem a bieżącym celem politycznym, czyli walką o tekę wicepremiera u boku Donalda Tuska. Nie można osiągnąć jednego i drugiego.

N - Narodowcy - może z tej mąki będzie chleb, a może nie. Widzę dwa hasła, które mogą zapewnić Ruchowi Narodowemu paroprocentowe istnienie: antyunijność oraz (jak to elegancko określił Artur Zawisza) judeosceptycyzm. Zobaczymy, czy starczy im determinacji, by wcisnąć się między prawą ścianę oraz Jarosława Kaczyńskiego.