W marcu, gdy piłkarze ŁKS strajkowali, domagając się wypłat i zmian własnościowych w ŁKS, Klejman wpłacił na konto spółki 2,54 mln złotych jako zaliczkę za zakup akcji ŁKS SSA. Tu zaczynają się rozbieżności.
- Klejman miał wpłacić pieniądze na moje konto, a ja zobowiązałem się, że z tych pieniędzy pokryję zadłużenie spółki. Wpłacił je jednak na konto ŁKS. Z mojej wiedzy wynika, że jest to oprocentowana pożyczka dla spółki - mówi Goszczyński.
Formalna właścicielka akcji, jego żona Ilona Goszczyńska, skierowała do Klejmana pismo, które zamieszczamy poniżej. Domaga się w nim "zapłaty kwoty 2,54 mln zł wraz z ustawowymi odsetkami, wynikającą z niezapłacenia zaliczki na zakup akcji ŁKS SSA zgodnie z przedwstępną umową sprzedaży akcji z dnia 24 marca 2009 r."
- Traktuję to jako próbę wyłudzenia pieniędzy i idę z tym pismem do prokuratury - mówi Klejman. - W marcu Goszczyński wyraźnie domagał się, żebym pieniądze wpłacił na konto spółki, a nie jego. Są na to świadkowie, choćby menedżer ŁKS Tomasz Kłos.
- Pan Kłos niech lepiej wpłaci do kasy spółki drugą ratę za reklamę jego firmy na koszulkach, bo miał to zrobić do końca maja - ripostuje Goszczyński i zapowiada, że skieruje sprawę do komornika, by ten odzyskał pieniądze. Tymczasem Klejman domaga się od Goszczyńskich przekazania akcji i zapowiada wystąpienie do sądu. Prawdopodobnie będą zatem dwa procesy - jeden wytoczy Klejman, a drugi Goszczyński.
Goszczyński zapowiada, że nie zamierza już angażować się w zarządzanie ŁKS. - Nie będę nikogo uszczęśliwiał na siłę - mówi. Jak twierdzi, jest po rozmowach z władzami miasta, które deklarują znalezienie inwestora dla spółki. Nie ma też nic przeciwko ujawnieniu wyników audytu.
- Audyt mnie nie zaskoczył. Może poza tym, że nie uwzględniono w nim przychodów spółki, co poprawiłoby wynik finansowy - mówi.
Klejman jest oburzony zachowaniem swojego, bądź co bądź, wspólnika. - Od marca wpompowałem w ŁKS 4,5 miliona złotych i nie wziąłem ani złotówki - mówi. - Kwotę 2,54 mln wpłaciłem w marcu nie jako sponsor, a jako zapłatę za udziały.
Przypomnijmy, że nie ma już wątpliwości, że Goszczyńska i Klejman są głównymi udziałowcami spółki ŁKS. Pokazał to, jak ujawniliśmy w ubiegłym tygodniu, przeprowadzony w klubie audyt.
W ratowanie ŁKS angażuje się urząd miasta. Podczas środowego spotkania doszło do spotkania Klejmana z wiceprezydentem Łodzi Włodzimierzem Tomaszewskim oraz wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej Januszem Matusiakiem i prezesem Łódzkiego Związku Piłki Nożnej Edwardem Potokiem. - Prezes Potok zadeklarował pomoc PZPN - mówi Klejman. Ciekawe, czy zapowiedzi Potoka się sprawdzą. W chwilach, gdy ŁKS walczył o licencję, Potok był bardzo aktywny, ale nic nie pomógł. Wbrew własnym zapowiedziom, po oszukaniu ŁKS i Widzewa, nie podał się dymisji.
Jak informowaliśmy, w środę i wczoraj najmniej zarabiający piłkarze i pracownicy administracyjni dostali część zaległych wynagrodzeń. - Przelaliśmy pieniądze tym, którzy mają problemy finansowe. Piłkarze, którzy zarabiają po dwadzieścia kilka czy nawet pięćdziesiąt tysięcy na razie sobie poradzą - mówi Klejman.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?