
Najczęściej kradzione samochody w Polsce
Dziś legalizacja kradzionego auta jest - dzięki elektronicznym systemom - trudna. A wymontowane części sprzedać bardzo łatwo
Działanie systemu bezkluczykowego jest proste: gdy ktoś chwyta za klamkę (lub dotyka czujnika), centrala wysyła sygnał (jakby pytanie do pilota). Ten je odbiera i wysyła „zgodę” na otwarcie drzwi i uruchomienie auta. I właśnie to pomaga złodziejom. Zwykle jest ich dwóch. Jeden musi znaleźć się blisko kluczyka (np. koło okna, drzwi lub w tej samej restauracji co właściciel), a drugi w tym samym czasie pociąga za klamkę upatrzonego auta. Pojazd żąda kodu, a złodzieje wyposażeni w specjalny transmiter i odbiornik (ukryty np. małej walizce - stąd nazwa) błyskawicznie „kopiują” sygnał kluczyka i odjeżdżają.

Najczęściej kradzione samochody w Polsce
O tym, że ów system bezkluczykowy łatwo oszukać, świadczy tegoroczny test ekspertów z niemieckiego automobilklubu ADAC. Sprawdzili oni, ile ze 180 aut z takim systemem można ukraść używając urządzenia, które nietrudno samodzielnie złożyć w domu za około 100 euro. Atakowi oparł się jedynie tegoroczny model land rover discovery i jego większy brat - range rover.

Najczęściej kradzione samochody w Polsce
Ponieważ zaplanowanej przez złodziei kradzieży właściwie nie uda się zapobiec, cała sztuka polega na tym, aby maksymalnie utrudnić im pracę. Do wyboru mamy np.: mechaniczne blokady (na kierownicę, na pedały, na dźwignię zmiany biegów) i elektroniczne (alarmy i immobilisery, systemy odcinające dopływ paliwa, systemy monitoringu). Tyle, że niektórzy z nas czasem sami zapraszają złodziei...
- Wieczorem zaparkowałam samochód na osiedlu i poszłam do domu. Rano nie mogłam znaleźć kluczyków, więc z duszą na ramieniu pobiegłam do auta. Za wycieraczką znalazłam kartkę z numerem telefonu. Kiedy zadzwoniłam, jakiś mężczyzna poinformował mnie, że kluczyki zostawiłam w drzwiach auta, więc on zamknął mój samochód i zabrał kluczyki. I że czekają na mnie w jego domu... - opowiada pewna roztargniona białostoczanka.