
Targi tłumnie odwiedzali mieszkańcy. Każdy, choć na parę godzin chciał przenieść się z siermiężnej gomułkowskiej rzeczywistości w kolorowy świat. Panie z zapartym tchem oglądały pokazy mody, panów fascynowały zachodnie marki samochodów. W tym czasie żaden z tych modeli „Mercedesa” nie był dostępny dla przeciętnego Polaka.

Przez wiele lipcowych dni młodzi ludzie ćwiczyli defiladowy krok na stadionie AZS-u. Poznań i Wielkopolska wysyłała liczącą tysiąc osób delegację na wielki pochód młodzieży do Warszawy.

Rynek Wildecki – jeden z pięciu placów targowych w mieście. Na nich właśnie panie domu najbardziej lubiły robić zakupy. Zawsze świeże owoce, warzywa, nabiał i kwiaty, no i duży ich wybór. Najczęściej nie kupowało się u przypadkowych straganiarzy, a u „swoich”, zaprzyjaźnionych.

W pierwszych dniach lipca w poznańskich zakładach pracy odbyły się masówki potępiające naloty amerykańskiego lotnictwa na miasta Północnego Wietnamu. Na fotografii wiec na wydziale budowy silników okrętowych fabryki Cegielskiego.