
Owszem, sprzedaję dom, ale na pewno nie przeprowadzam się do Ewy Krawczyk – wyjaśniała „Faktowi” Sylwia Urbańczyk. - To są informacje wyssane z palca. Na pewno też nie sprzedaję domu, bo nie mam za co żyć po śmierci Krzysztofa. Już wcześniej nie występowałam w jego zespole. Prowadzę własną działalność gospodarczą, pracuję na swój własny rachunek i nie potrzebuję pieniędzy po Krzysztofie Krawczyku. Decyzja o sprzedaży domu to moja osobista sprawa.
Czytaj, zobacz ZDJĘCIA na kolejnych slajdach >>>

Jednocześnie pani Sylwia przypomniała, że nigdy nie zostałam adoptowana przez Krzysztofa Krawczyka. Tak jak dwie jej młodsze siostry.
Czytaj, zobacz ZDJĘCIA na kolejnych slajdach >>>

Nie jestem jego adoptowaną córką! - zapewnia. - Mama nigdy się nas nie zrzekła, wychowywała nas sama. Krzysztof i Ewa uczestniczyli w naszym życiu, ale nigdy nie byli naszymi rodzicami. Oczywiście przez lata łączyły nas serdeczne stosunki, jestem siostrzenicą jego żony. Potem śpiewałam w jego zespole. Ciągle jednak informacja o tym, że Krzysztof był moim ojcem pojawia się w mediach.
ZDJĘCIA na kolejnych slajdach >>>

Oferta pojawiła się na portalu Domiporta. Dom ma ponad 250 metrów kwadratowych powierzchni, został wybudowany w 2010 roku. Położony jest na dużej działce. Ma 1800 metrów kwadratowych powierzchni. Ma między innymi panele fotowoltaiczne. Wyceniono go na 1 350 000 złotych.
ZDJĘCIA na kolejnych slajdach >>>