
4. Pieniądze też przesłaniają mu sportowe cele
Pamiętacie Państwo te wypowiedzi, że Lech Poznań nie ma szans na rywalizację z Legią, bo ta jest na wyższym poziomie finansowym? Tak Bjelica mówił zwykle po porażkach z warszawskim zespołem. Gdy przegrywał z niżej notowanymi zespołami, mającymi zdecydowanie niższy budżet niż Kolejorz, ten wątek wstydliwie przemilczał.
Kłótnia o pieniądze, była natomiast głównym powodem jego zwolnienia z Dinama Zagrzeb w 2020 roku. Wszystko rozbiło się o kryzys finansowy, spowodowany pandemią koronawirusa. Według informacji chorwackich mediów Bjelica i jego sztab nie chcieli zgodzić się na warunki właścicieli klubu w sprawie redukcji wynagrodzeń. W efekcie zwolniono wszystkich współpracowników szkoleniowca w momencie, gdy Dinamo pewnie zmierzało po tytuł.
Sprawdź kolejne powody, dlaczego nigdy nie powinien zostać selekcjonerem polskiej reprezentacji --->

5. Międzynarodowe doświadczenie z wieloma rysami
Nenad Bjelica przychodził do Lecha w glorii szkoleniowca, który potrafił awansować z Austrią Wiedeń do Ligi Mistrzów (w 2014 roku). Lecz został zwolniony kilka miesięcy po tym sukcesie, bo nie potrafił pogodzić ligi z europejskimi pucharami.
W Lechu też zanotował pucharową wpadkę. Po remisie w Utrechcie 0:0, w rewanżu w Poznaniu wystarczyło minimalne zwycięstwo. Nie udało się. Wszystko przez gola już w 45 sekundzie, który utrudnił zadanie poznaniakom. Lech walczył do końca, ale ostatecznie zremisował 2:2 i odpadł.
Na starcie pucharowej przygody z Dinamo też poniósł klęskę. Po remisie z Young Boys Berno 1:1, jego zespół do 64 min prowadził 1:0, ale w ciągu 4 minut stracił 2 bramki i nie zakwalifikował się dp fazy grupowej.
Kolejne podejście do Ligi Mistrzów było już udane, ale to co stało się w fazie grupowej "nie miało prawa" się wydarzyć. Kluczowe dla losów awansu do fazy pucharowej okazało się spotkanie czwartej kolejki z Szachtarem. Piłkarze Dinama do 93. minuty prowadzili u siebie 3:1, by ostatecznie zremisować 3:3 i zaprzepaścić szansę na awans. Bjelica wyglądał jak zbity pies.
W następnej pracy z Osjiekiem było podobnie jak w Lechu. Kacper Bagrowski w dużym artykule na portalu weszło.pl napisał:
Nenadowi Bjelicy sprzyjały wszelkie okoliczności natury, aby wreszcie zdobyć upragniony tytuł mistrzowski z Osijekiem – skompletował mocną kadrę, dostał głośne transfery, za rywala miał najsłabsze Dinamo od lat. A mimo to biało-niebiescy kończą zaledwie z brązowymi medalami. W międzyczasie zepsuło się wiele, a sam trener popadł w konflikt z władzami klubu. I znów wszystko w piach, i znów nie wyszło.
Był europejski zawód, olbrzymie problemy jego zespołu z punktowaniem z czołówką, stara śpiewka znana od lat i w efekcie zwolnienie.
Sprawdź kolejne powody, dlaczego nigdy nie powinien zostać selekcjonerem polskiej reprezentacji --->

6. Cirkus i skandaloza czyli panowanie nad nerwami to nie jest jego mocna strona
„Skandaloza. To je circus” - tymi słowami Chorwat na dobre wpisał się w historię naszej ligowej piłki, krytykując po meczu z Lechią VAR.
Umiejętności lingwistyczne Nenada Bjelicy są imponujące, bo trener błyskawicznie nauczył się polskiego, ale jego panowanie nad nerwami i sytuacją już nie. Kilka razy został wyrzucony na trybuny. Po przegranym meczu z Legią wpadł wściekły do telewizyjnego studia. Miał pretensje o wszystko, pokazał charakter, ale też brak chłodnej oceny sytuacji.
Współpraca z mediami, to było dla niego popadanie ze skrajności w skrajność, w zależności od wyników zespołu. Gdy wszystko szło dobrze, był otwarty, gdy zaczynały się problemy i stres zarządzał ciszę medialną.
Czy zatem Bjelica jest przywódcą na miarę takich graczy jak Szczęsny, Lewandowski czy Zieliński? Niemal wszystko temu przeczy.