17 z 21
W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie wciąż nie mają prądu....
fot. Anna Klaman

Zakład Hodowli Pstrąga w Mylofie obronili pracownicy. Przyszli z dziećmi zaraz po burzy [zdjęcia]

W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie wciąż nie mają prądu. To dla tej firmy duży problem. Prezes Dariusz Ciemiński musiał kupić w poniedziałek wielki agregat. Przywieziono go z Poznania. Koszt - 85 tys. zł.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Gdyby nie moi pracownicy, zakładu by już nie było - opowiada prezes. - Przyszli zaraz po nawałnicy, ze swoimi dziećmi - mówi. - Ze trzydzieści osób. Wszystko było zanieczyszczone, a woda przelewała się już z Wielkiego Kanału Brdy do Brdy. Sam podjąłem decyzję o otwarciu śluzy w Konigorcie. Gdyby nie ta decyzja, firmy by już nie było.

Ciemiński mówi, że nie ma w tej chwili ważniejszej kwestii niż usuwanie powalonych drzew i konarów przy liniach energetycznych. - Bardzo dziękuje firmie Zbigniewa Błocińskiego, której pracownicy profesjonalnie zajmują się oczyszczaniem Wielkiego Kanału Brdy. - Ta robota im idzie - słyszymy. - Ich maszyny wielkie drzewa chwytają precyzyjnie jak zapałki. Żołnierze mogliby się od nich uczyć. Operatorzy z tej firmy znają się na swojej pracy. Mają trzydziestoletnie maszyny, ale wszystko działa u nich działa jak w zegarku.

W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie muszą teraz napowietrzać i natleniać wodę. - Chcę bardzo podziękować wszystkim pracownikom - to oni obronili zakład - mówi prezes. - Gdyby nie przyszli w nocy, zakładu by już nie były. Straty byłyby wielomilionowe, a dajemy przecież pracę. Zatrudniamy ponad siedemdziesiąt osób! Teraz najważniejsze jest, kiedy będzie u nas prąd. Nikt mi tego nie może powiedzieć. A jak długo można pracować na agregatach?


Info z Polski - 17 sierpnia 2017 roku.

18 z 21
W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie wciąż nie mają prądu....
fot. Anna Klaman

Zakład Hodowli Pstrąga w Mylofie obronili pracownicy. Przyszli z dziećmi zaraz po burzy [zdjęcia]

W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie wciąż nie mają prądu. To dla tej firmy duży problem. Prezes Dariusz Ciemiński musiał kupić w poniedziałek wielki agregat. Przywieziono go z Poznania. Koszt - 85 tys. zł.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Gdyby nie moi pracownicy, zakładu by już nie było - opowiada prezes. - Przyszli zaraz po nawałnicy, ze swoimi dziećmi - mówi. - Ze trzydzieści osób. Wszystko było zanieczyszczone, a woda przelewała się już z Wielkiego Kanału Brdy do Brdy. Sam podjąłem decyzję o otwarciu śluzy w Konigorcie. Gdyby nie ta decyzja, firmy by już nie było.

Ciemiński mówi, że nie ma w tej chwili ważniejszej kwestii niż usuwanie powalonych drzew i konarów przy liniach energetycznych. - Bardzo dziękuje firmie Zbigniewa Błocińskiego, której pracownicy profesjonalnie zajmują się oczyszczaniem Wielkiego Kanału Brdy. - Ta robota im idzie - słyszymy. - Ich maszyny wielkie drzewa chwytają precyzyjnie jak zapałki. Żołnierze mogliby się od nich uczyć. Operatorzy z tej firmy znają się na swojej pracy. Mają trzydziestoletnie maszyny, ale wszystko działa u nich działa jak w zegarku.

W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie muszą teraz napowietrzać i natleniać wodę. - Chcę bardzo podziękować wszystkim pracownikom - to oni obronili zakład - mówi prezes. - Gdyby nie przyszli w nocy, zakładu by już nie były. Straty byłyby wielomilionowe, a dajemy przecież pracę. Zatrudniamy ponad siedemdziesiąt osób! Teraz najważniejsze jest, kiedy będzie u nas prąd. Nikt mi tego nie może powiedzieć. A jak długo można pracować na agregatach?


Info z Polski - 17 sierpnia 2017 roku.

19 z 21
W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie wciąż nie mają prądu....
fot. Anna Klaman

Zakład Hodowli Pstrąga w Mylofie obronili pracownicy. Przyszli z dziećmi zaraz po burzy [zdjęcia]

W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie wciąż nie mają prądu. To dla tej firmy duży problem. Prezes Dariusz Ciemiński musiał kupić w poniedziałek wielki agregat. Przywieziono go z Poznania. Koszt - 85 tys. zł.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Gdyby nie moi pracownicy, zakładu by już nie było - opowiada prezes. - Przyszli zaraz po nawałnicy, ze swoimi dziećmi - mówi. - Ze trzydzieści osób. Wszystko było zanieczyszczone, a woda przelewała się już z Wielkiego Kanału Brdy do Brdy. Sam podjąłem decyzję o otwarciu śluzy w Konigorcie. Gdyby nie ta decyzja, firmy by już nie było.

Ciemiński mówi, że nie ma w tej chwili ważniejszej kwestii niż usuwanie powalonych drzew i konarów przy liniach energetycznych. - Bardzo dziękuje firmie Zbigniewa Błocińskiego, której pracownicy profesjonalnie zajmują się oczyszczaniem Wielkiego Kanału Brdy. - Ta robota im idzie - słyszymy. - Ich maszyny wielkie drzewa chwytają precyzyjnie jak zapałki. Żołnierze mogliby się od nich uczyć. Operatorzy z tej firmy znają się na swojej pracy. Mają trzydziestoletnie maszyny, ale wszystko działa u nich działa jak w zegarku.

W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie muszą teraz napowietrzać i natleniać wodę. - Chcę bardzo podziękować wszystkim pracownikom - to oni obronili zakład - mówi prezes. - Gdyby nie przyszli w nocy, zakładu by już nie były. Straty byłyby wielomilionowe, a dajemy przecież pracę. Zatrudniamy ponad siedemdziesiąt osób! Teraz najważniejsze jest, kiedy będzie u nas prąd. Nikt mi tego nie może powiedzieć. A jak długo można pracować na agregatach?


Info z Polski - 17 sierpnia 2017 roku.

20 z 21
W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie wciąż nie mają prądu....
fot. Anna Klaman

Zakład Hodowli Pstrąga w Mylofie obronili pracownicy. Przyszli z dziećmi zaraz po burzy [zdjęcia]

W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie wciąż nie mają prądu. To dla tej firmy duży problem. Prezes Dariusz Ciemiński musiał kupić w poniedziałek wielki agregat. Przywieziono go z Poznania. Koszt - 85 tys. zł.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Gdyby nie moi pracownicy, zakładu by już nie było - opowiada prezes. - Przyszli zaraz po nawałnicy, ze swoimi dziećmi - mówi. - Ze trzydzieści osób. Wszystko było zanieczyszczone, a woda przelewała się już z Wielkiego Kanału Brdy do Brdy. Sam podjąłem decyzję o otwarciu śluzy w Konigorcie. Gdyby nie ta decyzja, firmy by już nie było.

Ciemiński mówi, że nie ma w tej chwili ważniejszej kwestii niż usuwanie powalonych drzew i konarów przy liniach energetycznych. - Bardzo dziękuje firmie Zbigniewa Błocińskiego, której pracownicy profesjonalnie zajmują się oczyszczaniem Wielkiego Kanału Brdy. - Ta robota im idzie - słyszymy. - Ich maszyny wielkie drzewa chwytają precyzyjnie jak zapałki. Żołnierze mogliby się od nich uczyć. Operatorzy z tej firmy znają się na swojej pracy. Mają trzydziestoletnie maszyny, ale wszystko działa u nich działa jak w zegarku.

W Zakładzie Hodowli Pstrąga w Mylofie muszą teraz napowietrzać i natleniać wodę. - Chcę bardzo podziękować wszystkim pracownikom - to oni obronili zakład - mówi prezes. - Gdyby nie przyszli w nocy, zakładu by już nie były. Straty byłyby wielomilionowe, a dajemy przecież pracę. Zatrudniamy ponad siedemdziesiąt osób! Teraz najważniejsze jest, kiedy będzie u nas prąd. Nikt mi tego nie może powiedzieć. A jak długo można pracować na agregatach?


Info z Polski - 17 sierpnia 2017 roku.

Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Woda wdarła się do wsi na Raciborszczyźnie. To była koszmarna noc na Śląsku

NOWE FAKTY
Woda wdarła się do wsi na Raciborszczyźnie. To była koszmarna noc na Śląsku

"Staramy się być fair stosunku do uczelni publicznych i tego samego oczekujemy"

"Staramy się być fair stosunku do uczelni publicznych i tego samego oczekujemy"

Planujesz prace w ogrodzie? Zobacz, co radzi kalendarz księżycowy na maj 2025

Planujesz prace w ogrodzie? Zobacz, co radzi kalendarz księżycowy na maj 2025

Zobacz również

Szarpanina w Chojnicach podczas wiecu wyborczego Karola Nawrockiego

Szarpanina w Chojnicach podczas wiecu wyborczego Karola Nawrockiego

Woda wdarła się do wsi na Raciborszczyźnie. To była koszmarna noc na Śląsku

NOWE FAKTY
Woda wdarła się do wsi na Raciborszczyźnie. To była koszmarna noc na Śląsku