
- Niemcy opuścili teren zajezdni - wspominał. - 16 stycznia 1945 roku był u nas tak zwanym bezpańskim dniem. Zaczęliśmy zabezpieczać teren. Ale tramwajów w zajezdni nie było. Po radzieckich nalotach Niemcy zarządzili, żeby wagony zostały na pętlach. Potem dostaliśmy wiadomość, że wojska radzieckie, wchodzące do Łodzi od strony Rzgowskiej, zajęły remizę przy Dąbrowskiego.
Z kolei pracownicy łódzkiej elektrowni, Henryk Barczyński oraz Bolesław Kabaciński opowiadali, że tuż przed wyzwoleniem łódzkie ulice tonęły w ciemnościach.
- Niemcy uciekli 18 stycznia, po południu. W elektrowni zostali sami Polacy - wspominał Bolesław Kabaciński. - Naszym zadaniem było nie dopuścić do tego, by w mieszkaniach łodzian, a także szpitalach, przestało świecić światło.
Sergiusz Gricuk wspominał, że jeszcze 18 stycznia na ulicy Piotrkowskiej widział białe, niemieckie czołgi.


