
Jaką postawę wobec stanu wojennego przyjmowali aktorzy? Zobaczcie w naszej galerii:

Wojciech Jaruzelski
Jaruzelski potrzebował aktorów, choć nie od początku wprowadzenia stanu wojennego. Wówczas artyści, którzy potrafili zgromadzić tłumy i wzbudzić nieocenzurowane emocje, mogli być szczególnie groźni. Potem jednak popularne i uśmiechnięte twarze z ekranów czy scen mogły być symbolem normalizacji oraz aprobaty rządów generała. Postawa buntowników, którzy zbojkotowali występy po ogłoszeniu stanu wojennego, irytowała wojskowych. Na jednym z posiedzeń Jaruzelski nie owijał w bawełnę: - Istnieje anachroniczna aspiracja do „rządu dusz”, udzielająca się, społecznie nośna. Sądzę, że musimy uczynić wszystko, aby izolować siły dąsające się – aktywnie antysocjalistyczne, udowadniać, że nie opłaca się walczyć z władzą ludową, że z emigracji wewnętrznej można się spóźnić (...) Jest to środowisko trudne, bo poza różnymi dewiacjami, polityczną wrogością mamy do czynienia z przewrażliwieniem, kaprysami i wrażliwością na gesty". Niektórzy aktorzy za swą krnąbrność zostali internowani, wśród nich była aktorka Halina Mikołajska czy reżyser Kazimierz Kutz.

Jan Englert
Środowisko aktorskie 13 grudnia musiało wybrać, po której stronie barykady stanąć. Dla wielu z nich nie była to łatwa decyzja. W PRL mieli status „pieszczochów”, którzy dzięki swojej popularności mogli cieszyć się cokolwiek łatwiejszym życiem od szarych obywateli. Jan Englert wspominał po latach: „«Pieszczochowatość» nasza polegała na tym, że jak potrzeba było komuś talonu na samochód, taki ulubieniec publiczności zasuwał do ministra handlu i prosił o taki talon albo sam minister dawał związkom zawodowym aktorów talony do rozdania. (…)” – mówił aktor w filmie dokumentalnym Edyty Stępniewskiej „Z bojkotem w roli głównej”.

Zbigniew Zapasiewicz
Nigdy wcześniej nie byli postawieni tak gremialnie przed takim wyborem. Nic dziwnego, że początkowo nie do końca wiedzieli, w jaki sposób zaprotestować. Podczas jednej z dyskusji w szerszym gronie artystów, wspomniany Jan Englert rzucił nawet żartobliwie: "No dobrze, to grajmy, ale w ramach protestu, grajmy źle!".
Usłyszał wówczas ripostę Zbigniewa Zapasiewicza: "No, tobie to łatwo, ale co ja mam powiedzieć".