
Wyczyn Rafała Gikiewicza, który postawił się ultrasom własnego klubu (Union Berlin) i powstrzymał ich przed próbą pobicia graczy rywali (Herthy) odbił się szerokim echem na całym niemal świecie i słusznie, bo nie każdy piłkarz ma tyle odwagi, co Polak. Nie był to jednak pierwszy przypadek, gdy zawodnik idzie na wojnę z kibicami. Czasem ze słusznych powodów, a czasem... Sami zobaczcie...
Nowy gwiazdor Paris Saint-Germain na gwiazdę wyrósł w Interze Mediolan, w którym to klubie dorobił się nawet swojego czasu opaski kapitana. Później jednak swoim zachowaniem "wykopał sobie grób" - takie określenie pojawiło się w oświadczeniu wydanym przez kibiców Nerrazurich, którym Argentyńczyk groził m.in. "sprowadzeniem 100 kryminalistów z Argentyny, którzy ich pozabijają". - to z kolei cytat z autobiografii piłkarza. Nic dziwnego, że w Mediolanie nikt za nim nie tęskni.
Mauro Icardi
Prowokować kibiców lubił Artur Boruc. W czasach swoich występów w Celticu Glasgow polski bramkarz zapracował sobie na dozgonną nienawiść kibiców lokalnego rywala, Glasgow Rangers. Powód? Przeżegnał się w trakcie meczu, tuż pod ich trybuną, co protestanccy fani uznali za "ohydną prowokację" (cytat), bo kibice i piłkarze Celticu to większości katolicy. Ani trochę nie dziwi, że grający obecnie w angielskim Bournemouth Boruc zapracował sobie u tych ostatnich na przydomek „Holy Goalie”. Bo przy tym wszystkim jeszcze fantastycznie bronił.
Artur Boruc
Grający przed laty w Liverpoolu Senegalczyk poszedł z kolei na wojnę z kibicami Celticu Glasgow, plując w ich kierunku w trakcie meczu w Pucharze UEFA (dziś Liga Europy). Podobno miał powód.