
Minęło 17 dni od zaginięcia Michała Rosiaka. W niedzielę rano do Poznania dotarła około 60-osobowa grupa z Turku i okolic. Przyjechali bliscy zaginionego studenta, grotołazi, wolontariusze, strażacy, a wśród nich druhowie z OSP Turkowice, rodzinnej wsi Michała. Do nich dołączyli poznaniacy.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Strażacy zabrali ze sobą profesjonalny sprzęt: kamery termowizyjne, aparaty tlenowe, oświetlenie. 82 osoby podzielono na grupy, które przystąpiły do przeczesywania terenu. Każdej z nich towarzyszył ratownik medyczny.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Michała Rosiaka po raz ostatni zarejestrowała kamera autobusu na przystanku przy ulicy Szelągowskiej w pobliżu Cytadeli. - Przeszukaliśmy bunkry na Cytadeli, park Sołacki, prawą i lewą stronę Warty za mostem Lecha w kierunku Czerwonaka oraz nieużytki za dworcem Garbary, w tym znajdujący się tam pustostan – relacjonuje Jacek Dryjański z Turku, organizator poszukiwań. - Niestety, nie natrafiliśmy na żaden, nawet mały ślad, który wniósłby coś nowego w poszukiwania Michała.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Pogoda w niedzielę nie sprzyjała uczestnikom poszukiwań. - Byliśmy jednak dobrze zaopatrzeni, ciepły posiłek i napoje sprawiły, że szybko się ogrzaliśmy – twierdzi Dryjański. I jeszcze raz dziękuje tym wszystkim, którzy zapewnili wyżywienie tak licznej grupie.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->