5/9
Pierwszego zabójstwa Pluta dokonał 27 lutego 1973 r. Zabił...

Józef Pluta

Pierwszego zabójstwa Pluta dokonał 27 lutego 1973 r. Zabił Anielę B., a jej ciało wrzucił do Warty. Powodem było to, że kobieta zauważyła Plutę, jak ten współżyje z owcą. Za zabójstwo Anieli B. sąd skazał go na 12 lat więzienia, zalecając jednocześnie umieszczenie na pewien czas w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym w Obrzycach.

Jako pacjent był zatrudniany do różnych prac budowlanych. Mógł wychodzić z zakładu, kiedy chciał. Kiedy we wrześniu 1979 r. dowiedział się, że wkrótce wróci do więzienia, uciekł. W miejscowości Pąchy (dziś powiat nowotomyski) odwiedził Teresę S., którą poznał w szpitalu. Zabił siekierą ją, jej męża i 13-letnią córkę, którą wcześniej zgwałcił oraz 80-letniego Wojciecha J., który mieszkał z rodziną S.

Przez miesiąc ukrywał się w lasach. 20 października pojawił się w Suchym Lesie, gdzie w nocy zaatakował rodzinę K., zabijając siekierą kobietę i mocno raniąc trzy inne osoby, z których jedna zmarła później w szpitalu.

W całej Polsce wybuchła panika. 29 października zauważono Plutę w pobliżu wsi Karna w powiecie nowotomyskim. Na miejsce wezwano olbrzymie siły milicji. Osaczony Pluta wspiął się na drzewo i popełnił samobójstwo, wieszając się na rzemieniu.

Zobacz sylwetki pozostałych morderców ------>

6/9
7 lutego 2001 r. w mieszkaniu przy ul. Głogowskiej w...
fot. Surv1v4l1st/Wikimedia Commons

Krzysztof Gawlik 'Skorpion"

7 lutego 2001 r. w mieszkaniu przy ul. Głogowskiej w Poznaniu znaleziono ciało młodej prostytutki Sylwii L. Ofiara miała dwie rany postrzałowe.

Kilka dni później we Wrocławiu ktoś zastrzelił kolejną prostytutkę - Lesyę H. oraz jej opiekuna - Tomasza S.

Po miesiącu w tym samym mieście od ran postrzałowych zginęło małżeństwo K.

Morderca wpadł przez przypadek. Spowodował kolizję we Wrocławiu i próbował uciec. W jego samochodzie policja znalazła pistolet maszynowy typu "skorpion", z którego zastrzelono wszystkie pięć ofiar.

W toku śledztwa Gawlik wyjaśniał, że swoich ofiar wyszukiwał w ogłoszeniach zamieszczanych w prasie, np. małżeństwo K. szukało chętnego do wynajęcia mieszkania. Zeznał, że początkowo kierowała nim chęć okradzenia ofiar, ale później "zaczęło go to fascynować". Na sali sądowej mówił, że lubił patrzeć, jak jego ofiary umierają.

Za 5 morderstw został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności z ograniczeniem możliwości warunkowego zwolnienia, o które będzie mógł się ubiegać nie wcześniej niż po upływie 50 lat.

Zobacz sylwetki pozostałych morderców ------>

7/9
Grzegorza Tyklewicza zatrzymano na początku grudnia 1978 r....
fot. zdjęcie ilustracyjne/unsplash.com

Grzegorz Tyklewicz

Grzegorza Tyklewicza zatrzymano na początku grudnia 1978 r. pod zarzutem zabójstwa dwóch kobiet. Pierwszą z nich zamordował w listopadzie 1978 r. w Tomicach (gmina Stęszew). Była to 21-letnia Krystyna C. Jak podaje Michał Larek w podcaście "Grzegorz Tyklewicz. 50 twarzy zabójcy", w czasie śledztwa Tyklewicz zeznał, że spotykali się na przygodny seks. Zabił ją, kiedy zdenerwowała się na wiadomość, że ma żonę i ugryzła go w penisa.

Drugą ofiarę była mieszkanka Poznania Bernardyna R., której zwłoki znaleziono w sierpniu 1979 r. przy polnej drodze na terenie gminy Kaźmierz. Tyklewicz twierdził, że poznali się dzień przed zabójstwem. W trakcie wspólnej jazdy samochodem oboje zaczęli się całować, ale Bernardyna R. nie zgodziła się na stosunek seksualny. Zabójca zabił ją w trakcie szarpaniny.

W trakcie śledztwa prowadzonego już po zatrzymaniu Tyklewicza jeden z milicjantów skojarzył jego wygląd z osobą poszukiwaną w związku z zabójstwem taksówkarza z Poznania.

Wszystkie swoje ofiary zabójca okradał. Zresztą za kradzieże był już karany wcześniej.

Ostatecznie Grzegorz Tyklewicz został skazany na karę śmierci za wszystkie trzy zabójstwa. Z uwagi na wątpliwości dotyczące poczytalności sprawcy, proces został powtórzony, a wyrok podtrzymał ostatecznie Sąd Najwyższy. Wyrok wykonano 30 maja 1985 r. w Poznaniu.

Zobacz sylwetki pozostałych morderców ------>


8/9
Właściwie nie ma pewności, czy Maciej D. był seryjnym...
fot. zdjęcie ilustracyjne/archiwum

Maciej D. - pielęgniarz morderca z Lutyckiej

Właściwie nie ma pewności, czy Maciej D. był seryjnym mordercą, bowiem udowodniono mu tylko jedno zabójstwo. Mężczyzna pracował przez 10 lat na oddziale intensywnej terapii w szpitalu przy ul. Lutyckiej. Większość leżących tam osób była nieprzytomna. Maciej D. miał świetną opinię, tym większym szokiem było to, co odkryto w nocy z 21 na 22 lipca 1993 r. Jedna z pielęgniarek przyłapała go na gwałceniu nieprzytomnej pacjentki.

Gdy pobiegła po koleżankę i obie wróciły, okazało się, że kobieta umiera. Zanim przystąpiono do reanimacji Maciej D. podał umierającej zastrzyk, chociaż nie zlecił tego żaden lekarz. 43-latki nie udało się uratować.

Pielęgniarki pobrały krew od zmarłej. Badanie wykazało drastycznie wysoką obecność potasu. W strzykawce, ktorej użył Maciej D., znaleziono resztki chlorku potasu. Rozkłada się on bardzo szybko, już pięć godzin po jego podaniu nie ma śladu, że go zaaplikowano.

Zatrzymany pod zarzutem gwałtu i zabójstwa Maciej D. nie przyznał się do zbrodni. Stwierdził, że śmiertelny zastrzyk podał pomyłkowo. Obciążały go jednak zeznania koleżanek ze szpitala oraz ślady spermy znalezione na odzieży pacjentki, a sekcja wykazała, że została ona zgwałcona.

Dwa miesiące przec tym zdarzeniem jedna z pacjentek leżąca na tym oddziale poskarżyła się, że w nocy ktoś ją zgwałcił. Nie uwierzono jej, bowiem leżała po ciężkim urazie czaszki i sądzono, że miała halucynacje. Prokuratur prowadzący śledztwo podejrzewał, że Maciej D. mógł zgwałcić i zamordować więcej kobiet - wytypowano ich aż 30. Ponieważ nie było szans na to, aby w ich ciałach można było znaleźć ślady chlorku potasu, zrezygnowano z ekshumacji zwłok, a Maciej D. został skazany na 25 lat więzienia za gwałt i morderstwo jedynie 43-letniej Mirosławy W.

Zobacz też ---->

Pozostało jeszcze 1 zdjęcie.

Polecamy

Najlepsze oprawy z finałów Pucharu Polski. Przoduje Legia

Najlepsze oprawy z finałów Pucharu Polski. Przoduje Legia

Wypadek na A4. Zderzyły się trzy samochody. Jezdnia zablokowana

Wypadek na A4. Zderzyły się trzy samochody. Jezdnia zablokowana

Lukas Podolski: Boję się tego, co może czekać Górnika Zabrze w przyszłym sezonie

Lukas Podolski: Boję się tego, co może czekać Górnika Zabrze w przyszłym sezonie

Zobacz również

Turyści ruszyli na szlaki w Tatry. Tłoczno robi się przed kasami biletowymi

Turyści ruszyli na szlaki w Tatry. Tłoczno robi się przed kasami biletowymi

Lukas Podolski: Boję się tego, co może czekać Górnika Zabrze w przyszłym sezonie

Lukas Podolski: Boję się tego, co może czekać Górnika Zabrze w przyszłym sezonie