
Dwa miesiące wakacji od lat były dla uczniów okazją do odpoczynku. Ale jak mogło się odpoczywać, kiedy było się dzieckiem? Świat stał przecież otworem. Czas lepiej było spędzać na bieganiu za piłką i grze w klasy. Wakacje tym różniły się od dzisiejszych, że za oknami zawsze było głośno.
Zrobione 42 lat temu zdjęcie przesłał nam wągrowczanin Marek Świdrak. On całe wakacje spędzał u babci w Nieświastowicach.
Zobacz kolejne zdjęcia --->

Tadeusz Milej pracował w zakładach im. Hipolita Cegielskiego.
- Zakład miał dwa ośrodki wypoczynkowe. W Dąbkach nad morzem oraz w Owczegłowach koło Rogoźna. W tamtych czasach nie miałem samochodu. Na stanie był jednak motocykl marki WueSKa. Wakacyjne wyjazdy organizowałem więc na dwóch kółkach. Nie trzeba było brać ze sobą zbyt wielu rzeczy. Wystarczał zwykły plecak i w drogę - mówi.
Czytaj więcej na plus.gloswielkopolski.pl

Zdjęciami z „dziecińca wiejskiego”, który funkcjonował w Łukowie na przełomie lat 70. i 80. podzielił się z nami Jacek Brzostowski.
- Mój ojciec był wówczas kierownikiem szkoły. W okresie wakacyjnym funkcjonował przy placówce tak zwany dzieciniec wiejski, czyli nic innego jak opieka nad dziećmi, których rodzice żniwowali w polu. Uczęszczały do niego zarówno dzieci rolników z Łukowa jak i pracowników spółdzielni rolniczej. Mój tato sprawował opiekę nad dziećmi, a mama, która również była zatrudniona w szkole, gotowała dla nich obiady - wyjaśnił nam pan Jacek.
Czytaj więcej na plus.gloswielkopolski.pl

O letnim wypoczynku z lat dzieciństwa opowiedziała nam gołańczanka, Aleksandra Maciaszek.
- Dzieci mogły korzystać z wakacji organizowanych przez zakład pracy, w którym zatrudnieni byli rodzice. Im bogatszy był zakład, tym więcej było atrakcji gwarantowanych podczas wyjazdu. Czas wypoczynku wynosił około dwóch tygodni. Jako dziecko korzystałam dwa lub trzy razy z takich kolonii i byłam bardzo zadowolona. Kto miał rodzinę na wsi wyjeżdżał wypoczywać na łono natury i odwrotnie - dzieci ze wsi - gościły u cioci czy babci w mieście - korzystając z różnego rodzaju atrakcji, których brakowało im w małych miejscowościach. Jak wiadomo, na wsiach nie brakowało atrakcji związanych ze żniwami i opieką nad zwierzętami - wspomina.
Czytaj więcej na plus.gloswielkopolski.pl