
Osadę w lesie nie jest łatwo znaleźć, ale jest tego warta. Dziś opuszczona, kryje niezwykłą historię proroka, sekty i próby budowy nowego porządku świata.

O niepiśmiennym chłopie z podlaskiej wsi Grzybowszczyzna, Eliaszu Klimowiczu, słyszała cała Polska. Kiedy żył, w latach 30. XX wieku, nie był aż tak sławny - choć setkami ściągali do niego mieszkańcy Ziemi Bielskiej, Nowogródczyzny i Wołynia.

Ten przedstawiciel ezoterycznego i egzotycznego świata wschodniej białostocczyzny, pełnego proroków, zmartwychwstałych carów, apostołów i świętych bab, był najważniejszą postacią ruchu sekciarskiego, którego echo, wbrew oficjalnej opinii, pobrzmiewa do dzisiejszego dnia - pisał o Ilii Waldemar Sieradzki.

Jego kariera zaczęła się jeszcze przed wybuchem I wojny światowej. W owym czasie po okolicznych wsiach grasował zbir Półtorak, którego nikt nie dał rady pokonać. Niepiśmienny chłop Eliasz udał się po poradę do pewnego prawosławnego duchownego - cudotwórcy. Traf chciał, że w tym samym czasie któryś z napadniętych gospodarzy zabił Półtoraka. Czyn ów przypisano Eliaszowi, którego od tej pory nazywano prorokiem Ilją.