

WISŁA NIE POTRAFI WYGRYWAĆ MECZÓW U SIEBIE
To jest fakt. Wisła Kraków w tym sezonie rozegrała pięć ligowych meczów na swoim stadionie plus jeden w Pucharze Polski. Wygrała JEDEN raz! Tak jeden, bo przecież z Lechią po regulaminowym czasie gry też był remis. To jest statystyka wręcz fatalna. W taki sposób nie ma najmniejszych szans na awans do ekstraklasy. Wystarczy nadmienić, że na swoim terenie Wisła straciła w tym sezonie już dziewięć punktów.

SAMYM ROZGRYWANIEM SIĘ NIE WYGRA
Trener Radosław Sobolewski powiedział na pomeczowej konferencji prasowej, że jego zespół zdominował przeciwnika. To prawda, zdominował. Tak samo jak zdominował Stal Rzeszów czy Chrobrego Głogów. Wisła przy tym nawet sprawnie rozgrywa akcje w środku pola, przed polem karnym, ale im bliżej „szesnastki” jest gorzej. Oczywiście raz czy drugi taki mecz może się przytrafić, ale jeśli powtarza się to tak często, to znaczy, że zespół ma problem. Duży problem.

SŁABA FINALIZACJA POD BRAMKĄ
Wykańczanie akcji w wykonaniu piłkarzy Wisły w meczach u siebie to jest po prostu dramat. To nie jest tak, że ta drużyna nie ma okazji, ale zespół, który ma aspiracje na awans po prostu musi potrafić finalizować swoje okazje. Piłkarze muszą zachować chłodną głowę pod bramką. Jeśli tego elementu krakowianie nie poprawią, to kolejne mecze będą wyglądać tak samo.