

15 lat temu zapadły wyroki w sprawie, która wstrząsnęła całą Polską. Małżeństwo z Łodzi zabiło swoje dzieci, a ich zwłoki ukryło w beczkach, które trafiły do szafy. Zbrodnię odkryto przez przypadek... CZYTAJ DALEJ >>>>

- Razem z żoną postanowiliśmy, że ją, to znaczy Karolinę, utopimy - zeznawał Krzysztof N. - Wziąłem dziecko do łazienki. Potem je ubraliśmy, zaniosłem do komórki i schowałem do beczki. Z tym ostatnim noworodkiem to nie pamiętam, jak było, bo byłem pijany...
Ustalono, że jedno z dzieci uduszono kłębkiem waty, drugie umarło w foliowym worku. Ich grobem też stała się beczka...

Już kiedy Jadwiga i Krzysztof siedzieli w areszcie, rozmowni stali się ich sąsiedzi. Zaczęli sobie przypominać różne niepokojące fakty z życia tej rodziny. Raz Monika wybiła szybę i wychyliła się przez okno. Wiele osób zapamiętało, że nad jej głową wisiał kawałek szkła z rozbitej szyby. Bali się, że może doznać poważnych obrażeń. - Monika krzyczała, że boi się być sama w domu - opowiadali sąsiedzi z kamienicy przy ul. Radwańskiej. - Wezwaliśmy policję, ale ta kazała dziewczynce cofnąć się do mieszkania, a my mieliśmy ją obserwować.
Innym razem sąsiedzi spotkali ją zapłakaną. Twierdziła, że boi się być w domu sama, a rodzice wyjechali do innego miasta. Zadzwonili wtedy jej babci, do Warszawy. Ta poprosiła, by zaopiekowali się dziewczynką. Ale niedługo po tym N. wrócili do domu...