Czy przez niemieckie kopalnie nie mamy wody?

Łukasz Koleśnik
Gubin i Brody. Oba samorządy złożyły wniosek o odszkodowanie do niemieckiego koncernu Vattenfall. Chcą zwrotu ponad 1 mln złotych. Sprawa prawdopodobnie skończy się w sądzie, bo firma nie pali się do płacenia.

Od lat wiadomo, że na terenie gmin Gubin i Brody trwa walka między zwolennikami, a przeciwnikami inwestycji kopalnianych.
Rzut beretem stąd, po stronie niemieckiej, wydobycie trwa od dawna.
Okazało się, że po polskiej stronie również są złoża.
Wójtowie Ryszard Kowalczuk oraz Zbigniew Barski od początku jednak są przeciwni budowie kompleksu kopalnianego.
Jak podkreślają, są tylko głosem mieszkańców, a większość nie chce, aby ruszyło wydobycie na ich terenie.

Pismo do koncernu

W ostatnim czasie sprawa dotycząca kopalni po stronie polskiej ucichła.
Pod koniec roku obie gminy wystosowały wniosek o odszkodowanie do niemieckiego koncernu Vattenfall, który posiada kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego Jänschwalde i Cottbus Nord.
Samorządowcy domagają się rekompensat na łączną kwotę 1,17 mln zł za koszty poniesione przez obie gminy w latach 2012-2015, w związku ze szkodami górniczymi. O jakich szkodach mowa?
O zmniejszeniu się poziomu wód gruntowych, osuszeniu terenu i ogólnym pogorszeniu jakości wody.

Zapłacili za studnie

- Musieliśmy ponosić wysokie koszty, aby wybudować nowe studnie głębinowe, naprawić ujęcia wody - wymienia wójt Brodów Ryszard Kowalczuk.
To właśnie gmina Brody walczy o największą sumę, bo aż o 1,06 mln zł.
Gmina Gubin domaga się zwrotu 108 tysięcy złotych.
- Nasze rolnictwo i nasze gminy od lat ponoszą szkody i zmuszone są wydawać dodatkowe pieniądze z powodu zanieczyszczenia wody i osuszania terenu, które są powodowane przez kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego działające po stronie niemieckiej, takie jak Jänschwalde. Dlatego, korzystając z dostępnych narzędzi prawnych, gmina Gubin domaga się od spółki Vattenfall rekompensaty finansowej związanej z poniesionymi kosztami. Będziemy także wspierać mieszkańców, którzy zdecydują się wystąpić o rekompensatę kosztów poniesionych z powodu osuszenia lub zanieczyszczenia terenu przez kopalnie odkrywkowe działające w Niemczech – powiedział wójt Zbigniew Barski.

Jakość wody jest kiepska

Mieszkańcy obu gmin zwracają uwagę, że jakość wody nie należy do najlepszych.
- Ale wydaje się, że tak było od zawsze - dodaje pan Zbigniew Grzelczyk z Brodów. - Nie jestem przekonany, że nagle to wina Niemców i ich kopalni - mówi.
Inni jednak zauważyli pogorszenie nie tylko w jakości, ale też przesyłu wody. - Musiałam włożyć prawie 200 tysięcy złotych w swoje gospodarstwo, ponieważ po prostu nie docierała do mnie woda - podkreśla mieszkanka okolic Brodów, która nie chciała podać swojego nazwiska.

Odszkodowanie już było wypłacone

Historia lubi się powtarzać. Już wcześniej gmina Gubin starała się o odszkodowanie ze strony niemieckiej kopalni.
- Wówczas nie był to koncern Vattenfall. Było to już dawno temu - stwierdza wójt Zbigniew Barski.
Zapytaliśmy w urzędzie marszałkowskim o wcześniejsze starania o zwrot pieniędzy.
- Likwidowano wtedy województwo zielonogórskie i powstawało lubuskie - opowiada Jerzy Tonder, zastępca dyrektora w departamencie rolnictwa, środowiska i rozwoju wsi. - Również chodziło o wody gruntowe. Gmina uzyskała odszkodowanie. Do urzędu wpłynęło kilkadziesiąt tysięcy ówczesnych marek niemieckich - dodaje Tonder.
Jak się jednak dowiadujemy, niemiecki koncern wykonał inwestycję, aby sytuacja się nie powtórzyła.
- W ramach porozumień polsko-niemieckich została wybudowana ścianka, która miała sprawić, że kopalnia przestanie oddziaływać na sąsiednie tereny. Ponadto zastępca dyrektora zauważa, że odkrywka przesuwa się w stronę Niemiec. - Dlatego nie wiem, skąd nagle straty. Musiałby to ocenić instytut geologiczny - podkreśla.

Susza, czy kopalnia?

Zdezorientowani są również radni na terenie gminy Brody.
- Dziwi mnie, że sprawa dotyczy zaległego okresu, czyli 2012 roku. Ponadto nikt nie robił żadnych badań, aby jakoś uzasadnić ten wniosek - oznajmia Marek Tracz. - Poza tym przez ostatnie lata jest coraz bardziej sucho. Opady się zmniejszyły, więc nic dziwnego, że poziom wód gruntowych również spadł. Wydaje mi się, że chodzi o to, aby zrobić zamieszanie - podkreśla radny. - Gmina oczywiście wykonywała inwestycje, związane z pogłębianiem studni oraz budową wodociągów. To jest jednak zadanie własne gminy, więc nie rozumiem, czemu niemiecki koncern miałby za to płacić - ocenia Tracz.
Tajny apel do koncernu
Radni informują również, że nic o apelu nie wiedzieli.
- Osobiście dopiero zauważyłem na portalu społecznościo -wym, że wniosek o odszkodowanie został złożony przez gminy - podkreśla Tracz. - Poza tym dziwię się, dlaczego nie zabezpieczono środków w budżecie na ewentualne sprawy sądowe, które zapewne się odbędą - dodaje radny.
O braku informacji wspomina również przewodniczący rady gminy Brody, Lech Kossak.
- Dowiadujemy się o tym z mediów - wyjaśnia przewodniczący. - Nawet nie potrafię ocenić, czy wniosek jest zasadny, czy nie. Wójt jest drugą kadencję, dopiero teraz stara się o odszkodowanie? Wszystko wygląda dziwnie - ocenia przewodniczący.

Nie spieszą się do płacenia

Już wiadomo, że niemiecki koncern nie odda pieniędzy dobrowolnie.
Vattenfall podał informację prasową, że odrzuca wniosek gmin. Brody i Gubin najpewniej wystąpią na drogę sądową.
Anna Dziadek ze Stowarzyszenia „Nie kopalni odkrywkowej” podkreśla, że proces odbędzie się w Polsce i samorządy nie poniosą żadnych kosztów sądowych. - Uważam, że nie ma możliwości, aby Vattenfall nie wypłacił odszkodowania. Tłumaczenie, że wybudowano ścianę wzdłuż Nysy jest bezzasadne. Nie wyobrażam sobie, że polski sąd nie przyzna odszkodowanie polskim samorządom, kiedy niemieckie landy otrzymują pieniądze za te same szkody - mówi Dziadek. Prezes stowarzyszenia dodaje również, że nie tylko gminy powinny starać się o odszkodowania od kopalni. - Trzeba mieć udokumentowane straty, czyli poniesione koszty na naprawy, ale każdy mieszkaniec gminy może składać wniosek do koncernu, o ile oczywiście pozostał poszkodowany. Na terenie gminy Brody jest kilku rolników, którzy mieli problem z dostępem do wody. Jako stowarzyszenie będziemy kontaktowali się z prawnikami, będziemy starali się też pomagać mieszkańcom. Na razie liczymy, że wspólnie z gminami uda się wywalczyć odszkodowanie - podkreśla Dziadek.

Wróć na i.pl Portal i.pl