
Ekolodzy pozwali do sądu potężną Elektrownię Bełchatów. Domagają się od niej zaprzestania emisji dwutlenku węgla. Dla elektrowni w Bełchatowie oznaczałoby to jej zamknięcie lub zainstalowanie superfiltrów, dzięki którym emisja dwutlenku spadłaby do zera.
CZYTAJ DALEJ >>>>

Przedstawiciele elektrowni podkreślają, że żądania ekologów są niemożliwe do realizacji. Podkreślają, że ich spełnienie oznaczałoby de facto zamknięcie opartej na węglu brunatnym elektrowni, która produkuje 20 proc. prądu w Polsce, co z kolei doprowadziłoby do zapaści w krajowej energetyce. Dlatego domagają się oddalenia pozwu.
Ten historyczny i precedensowy proces – jak zgodnie go określają obie strony sporu – zaczął się w we wtorek w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi pozwała spółkę PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA jako właściciela elektrowni.
CZYTAJ DALEJ >>>>

- Elektrownia w Bełchatowie jest największym w Europie pojedynczym emitentem dwutlenku węgla, który niszczy klimat i środowisko. Dlatego domagamy się, aby elektrownia zaprzestała emisji dwutlenku węgla do 2030 roku oraz zamknęła 11 z 12 bloków energetycznych. Chodzi o to, że 11 bloków jest starych, a tylko jeden jest nowy – powiedziała nam przed rozprawą Monika Sadkowska z fundacji.
CZYTAJ DALEJ >>>>

Pełnomocnicy elektrowni zapewniali na rozprawie, że Grupa Kapitałowa PGE, czyli spółka – matka właściciela elektrowni, robi wszystko, aby potentat bełchatowski wytwarzał jak najmniej szkodliwych substancji. Podkreślali, że w porównaniu z rokiem 1989, gdy w Polsce doszło do transformacji polityczno-gospodarczej, emisja dwutlenku węgla przez elektrownię w Bełchatowie zmalała o ponad 90 procent. Przyznali też, że są otwarci na dialog z fundacją i ekologami.
CZYTAJ DALEJ >>>>