
Sezon wkracza w taką fazę, że żaden zawodnik unika błędów jak ognia. Nic dziwnego, że notowaliśmy dość niskie wyniki. Piłkarze grają zachowawczo - chcą przede wszystkim nie stracić, zamiast zyskać. W 32. kolejce zdarzały się jednak sytuacje, w której zdecydowanie lepiej było zagrać o wszystko i wyszłoby to na lepsze. Oto najgorsza jedenastka minionej serii gier w Lotto Ekstraklasie.

Pavels Steinbors (Arka Gdynia)
W zasadzie bramkarze w tej kolejce nie popełniali błędów. Korona straciła trzy bramki, lecz jej bramkarz zdołał obronić rzut karny. Tyle samo zanotowała Arka i to w dodatku po dwóch trafieniach samobójczych. Może i Steinbors nie miał pomyłek, zdecydowanie mógł zrobić więcej - choćby inaczej instruując swoich obrońców.

Rafał Pietrzak (Zagłębie Lubin)
Wypożyczony z Wisły Kraków obrońca jest świetnym przykładem, że różnica między 1. Ligą a Ekstraklasą jest spora. Najpierw zasilił szeregi krakowskiego zespołu, ale do zespołu nie pasował. Chyba nie wykorzysta też szansy w Zagłębiu. W ostatnim meczu Pietrzak dość często dał się ogrywać na swojej stronie. Po części z jego winy padł też gol dla Lecha Poznań. Zostawił za dużo miejsca Gumnemu, który - jak wiemy - potrafi celnie dośrodkować.

Martin Miković (Bruk-Bet Termalica)
Największy as wyłonił się sam. Można nie zgadzać się z decyzją arbitra, ale... rzucać w niego piłką? Czerwona kartka i osłabienie drużyny, gdy ta walczy o utrzymanie i każdy punkt jest cenny. Miković niech przemyśli swoje zachowanie.