18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

5/48
- Wróciłem właśnie z łyżew - opowiadał nam Michał Szewczyk....
fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych

- Wróciłem właśnie z łyżew - opowiadał nam Michał Szewczyk. - Lodowisko urządzono na ulicy Pabianickiej. Ruch był niewielki, więc można było się poślizgać. A ulica Pabianicka była wyłożona solidną, bazaltową kostką. Tata, który wrócił z obozu, siedział w kuchni i moczył nogi. Miał bardzo spuchnięte... Okna w mieszkaniu były zaciemnione. Nagle usłyszeliśmy huk. Powiedziałem wtedy, że pewnie pękła opona w jakimś samochodzie. Wcześniej miały miejsce takie sytuacje i huk też był duży. Ale doszedłem do zaciemnionego okna, lekko je odchyliłem i zobaczyłem, że jest jasno jak w dzień. Ulice rozświetlały flary... Usłyszeliśmy huk, bo na znajdujące się koło nas pole spadła bomba.

Michał Szewczyk wyszedł potem na ulicę i zobaczył leje po bombach. Wiele znajdowało się na polu Pohla, koło domu Szewczyków.

- Bomby nie ważyły dużo, bo leje nie były głębokie - zauważa Michał Szewczyk. - Ucierpiał tylko jeden dom przy ul. Franciszka, który został zburzony. Była to niewielka kamieniczka.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

6/48
Do rodziny Szewczyków przyszła  Pilcowa. Była Niemką i...
fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych

Do rodziny Szewczyków przyszła Pilcowa. Była Niemką i właścicielką kamienicy, w której mieszkali. Powiedziała, że jej córka opuszcza dom przy ul. Kolejowej i możemy tam zamieszkać.

- Oświadczyła, że też jedzie - wspomina Michał Szewczyk. - Zapowiedziała, że oni już tu nie wrócą więc możemy się przeprowadzić na ulicę Kolejową. Ale tata nie chciał, choć w tamtym domu były prawdziwe luksusy.

Michał Szewczyk zapewnia, że pani Pilcowa była dobrą Niemką. Dawała jego mamie jedzenie dla dzieci.

- Bawiłem się z jej wnukiem - tłumaczy pan Michał. - Jego tata chodził w czarnym mundurze.

Po Rudzie szybko rozniosły się ostrzeżenia, żeby chować się po domach, siedzieć po ciemku i nikomu nie otwierać. Rosjanie mieli do nich wchodzić i gwałcić kobiety.

7/48
- Ale po dwóch-trzech dniach, gdy biegałem po zaspach...
fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych

- Ale po dwóch-trzech dniach, gdy biegałem po zaspach śniegu, zobaczyłem jakiś krzyczący tłum koło sklepu - opowiada Michał Szewczyk. - Zaczęto mówić, że do mieszkania, które zajmowała matka z dwoma córkami weszli Rosjanie i zaczęli rzekomo gwałcić kobiety. Ktoś musiał o tym powiadomić radzieckie dowództwo, bo dosyć szybo pojawił się tam samochód marki willis. Siedziało w nim dwóch żołnierzy. Kierowca i jakiś oficer.

Weszli do domu. Po chwili pojawili się z dwoma żołnierzami. Zabrali im pasy, szynele. Poszli z nimi pod płot. Oficer wyjął nagana i zastrzelił ich na oczach mieszkańców Rudy. Ludzie zaczęli krzyczeć, że tak nie można, bez sądu...

- Nie krzyczcie, nie krzyczcie. Ludzi u nas dużo - odpowiedział oficer i odjechał.

Michał Szewczyk pamięta też kolumny z radzieckimi żołnierzami jadące ul. Pabianicką.

8/48
- Jechali wozami konnymi, w walonkach, z karabinami na...
fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych

- Jechali wozami konnymi, w walonkach, z karabinami na sznurku i to przed nimi uciekała taka potężna armia jaką mieli Niemcy - wspominał Michał Szewczyk.

Zaraz po wyzwoleniu Michał Szewczyk z rodzicami i siostrą poszli przez całe miasto odwiedzić rodzinę, która mieszkała na Julianowie. Tam dowiedzieli się o tragedii Radogoszcza.

- Poszliśmy na teren tego więzienia - wspominał nam pan Michał. - Wszędzie były ludzkie ciała, czuć było swąd spalonych zwłok. Pełno było ludzi. Wielu z nich płakało...

W nocy z 17 na 18 stycznia 1945 roku uciekający z Łodzi Niemcy podpalili budynki więzienia w Radogoszczu. Rozkaz nie został odnaleziony. Najprawdopodobniej wydał go dowódca SS i policji, pełniący obowiązki prezydenta miasta. - Mieli tam też zginąć więźniowie przetrzymywani przy ulicy Sterlinga i kobiety z więzienia przy Gdańskiej - opowiada historyk. - Ale nie dotarli na Radogoszcz. Wiadomo, że wyjechał transport więźniarek z Gdańskiej, ale dotarł rozkaz, by to cofnąć. Gdy zobaczył je wracające komendant więzienia przy Gdańskiej, podobno wymsknęło mu się: „Dziękujcie Bogu, że tak się stało...”.

Więzienie na Radogoszczu podpalono około godziny 4 nad ranem. Ile zginęło wtedy więźniów? Nie da się tego chyba już ustalić. Niektórzy mówili nawet o 4,5 tysiąca osób co nie jest prawdziwą liczbą. Inni wspominają o 2,5 tysiąca. Najprawdopodobniej podczas tej masakry zginęło około 1500 więźniów.

Pozostało jeszcze 40 zdjęć.

Polecamy

Co za dramaturgia. Górnik blisko zwycięstwa ze Stalą!

Co za dramaturgia. Górnik blisko zwycięstwa ze Stalą!

Zanieczyszczony potok wpływający do Dłubni. Strażacy wykryli źródło problemu

Zanieczyszczony potok wpływający do Dłubni. Strażacy wykryli źródło problemu

Szokująca zbrodnia w Woli Szczucińskiej. Co dalej z matką dziewczynek?

Szokująca zbrodnia w Woli Szczucińskiej. Co dalej z matką dziewczynek?

Zobacz również

Prezes Chamera na 100-lecie PZŻ: żeglarstwo to sport, edukacja i patriotyzm

Prezes Chamera na 100-lecie PZŻ: żeglarstwo to sport, edukacja i patriotyzm

Fantastyczny mecz Biało-Czerwonych i pierwszy punkt Polaków w MŚ elity ZDJĘCIA

Fantastyczny mecz Biało-Czerwonych i pierwszy punkt Polaków w MŚ elity ZDJĘCIA