1/6
O rekordach Roberta Lewandowskiego, podaniach Piotra...
fot. Szymon Starnawski

Pięć rzeczy, których nie wiesz o kadrze Sousy

O rekordach Roberta Lewandowskiego, podaniach Piotra Zielińskiego czy twardym charakterze Kamila Glika można przeczytać niemal codziennie. Kadra Paulo Sousy kryje jednak wiele ciekawostek, o których mało kto ma pojęcie. Dla Portugalczyka przy wyborze składu nie było świętości, nie bał się pójść pod prąd. Oto pięć najciekawszych faktów dotyczących jego wybrańców!

Uruchom i przeglądaj galerię klikając ikonę "NASTĘPNE >", strzałką w prawo na klawiaturze lub gestem na ekranie smartfonu

2/6
Brak powołania nie tylko do kadry na Euro, ale nawet na...
fot. szymon starnawski / polska press

Legia jak sprzed wojny!

Brak powołania nie tylko do kadry na Euro, ale nawet na listę rezerwowych jakiegokolwiek zawodnika Legii Warszawa, to sytuacja niespotykana od bardzo dawna. W naszych dotychczasowych występach na mistrzostwach Europy w kadrze zawsze byli zawodnicy Wojskowych: Michał Pazdan, Jakub Wawrzyniak, Roger Guerreiro czy Tomasz Jodłowiec. Na mistrzostwach świata sytuacja, w której selekcjoner nie zdecydowałby się na powołanie jakiegokolwiek zawodnika Legii ostatni raz miała miejsce jeszcze przed wybuchem II wojny światowej!

Wówczas selekcjoner Józef Kałuża nie zdecydował się na powołanie do reprezentacji Polski ani jednego legionisty, przedstawicielami stolicy było dwóch zawodników Polonii Warszawa (Władysław Szczepaniak i Erwin Nyc) oraz jeden Warszawianki – Stanisław Baran. W każdym z naszych pozostałych występów na mundialach w kadrze było od jednego (Łukasz Fabiański w 2006 roku) do nawet pięciu zawodników tego klubu – taka sytuacja miała miejsce dwukrotnie: na MŚ w 1982 i 1986 roku, a przedstawicielami stołecznego klubu byli tacy gracze, jak Paweł Janas, Marek Kusto, Stefan Majewski, Andrzej Buncol, Jacek Kazimierski, Jan Karaś, Dariusz Kubicki czy Dariusz Dziekanowski.

Również na igrzyskach olimpijskich w reprezentacji Polski prawie zawsze byli zawodnicy klubu z ulicy Łazienkowskiej. Jedyna sytuacja, kiedy kadra olimpijska była całkowicie nielegijna, miała miejsce prawie 100 lat temu! Na IO w Paryżu w 1924 Biało-Czerwoni wystąpili bez przedstawicieli stołecznego klubu, a swój udział w turnieju zakończyli na pierwszej rundzie, przegrywając aż 0:5 z Węgrami.

Biorąc pod uwagę fakt, że na MŚ 1938 Polacy też już po pierwszym spotkaniu, przegranym 5:6 z Brazylią, musieli pakować manatki, to statystyka wygląda dla Paulo Sousy nieubłaganie. Z przymrużeniem oka: reprezentacja Polski na dużych turniejach bez legionistów przegrała 100 procent rozegranych spotkań, tracąc średnio 5,5 gola na mecz. Czy można mówić o klątwie? Eksperci z branży bukmacherskiej w to nie wierzą. W Totolotku kurs na to, że Polacy wyjdą z grupy na Euro 2020 to 1.25 i jest niższy niż kursy na awans Szwedów czy Słowaków. Łatwo dojdziemy więc do wniosku, że Hiszpanie są murowanym faworytem do wygrania grupy, a my z reprezentacją Trzech Koron powalczymy o drugie miejsce w grupie. I oby faktycznie tak było.

3/6
Gdyby Kamil Grosicki otrzymał powołanie do reprezentacji...
fot. Szymon Starnawski/Polska Press

Już tylko dwóch niezastąpionych

Gdyby Kamil Grosicki otrzymał powołanie do reprezentacji Polski na Euro, byłby jednym z trzech piłkarzy, obok Wojciecha Szczęsnego i Roberta Lewandowskiego, którzy od 2012 roku nie ominęli żadnego dużego turnieju i będą częścią drużyny na czterech imprezach rangi mistrzowskiej. Szansę na to miałby również Jakub Błaszczykowski, o którego powołaniu na nadchodzący turniej nie było jednak na poważnie mowy, ze względu na jego słabą formę w Wiśle Kraków.

Wpisanie „Grosika” tylko na listę rezerwową, przy jednoczesnym powołaniu również rezerwowego w swoim klubie Przemysława Płachety, było jednym z większych zaskoczeń dla części komentatorów. Trudno jednak zaprzeczyć, że skoro głównym argumentem obrońców skrzydłowego jest to, że „robiłby dobrą atmosferę w szatni”, to tak naprawdę brakuje racjonalnych przesłanek, żeby go powołać.

– Chcemy przyjrzeć się innej ścieżce rozwoju, która będzie najlepsza dla drużyny. To była trudna decyzja, ale emocje odkładam na bok – tłumaczył brak powołania dla Grosickiego Paulo Sousa.

Między słowami można wyczytać z tej decyzji i słów dwie rzeczy. Portugalczyk zamierza się trzymać swojego wyboru ustawienia z trójką stoperów i wahadłowymi, do którego słaby w defensywie i nieprzygotowany motorycznie Grosicki nie pasuje. Druga sprawa, biorąc dynamicznego skrzydłowego, który będzie wchodził na końcówki spotkań, lepiej, żeby miał on 23 lata, jak Przemysław Płacheta, niż 33 jak „Grosik”.

4/6
Pierwszy artykuł w mediach poświęcony skrzydłowemu miał...
fot. Marzena Bugala/ Polska Press

Płacheta jak Pendolino

Pierwszy artykuł w mediach poświęcony skrzydłowemu miał tytuł „Wygrywają dzięki Pendolino” i był opisem trzecioligowego spotkania pomiędzy Lechią Tomaszów Mazowiecki a Polonią Warszawa, której barwy reprezentował Przemysław Płacheta. Mecz, który był debiutem skrzydłowego w seniorskiej piłce, przypadł kilka dni po jego 17. urodzinach. Pojawił się na boisku w 72. minucie z ławki rezerwowych i potrzebował zaledwie ośmiu minut, żeby zdobyć premierowego gola.

– Grajcie na Przemka, przecież oni nawet na rowerze go nie dogonią! – krzyczał z ławki rezerwowych do swoich zawodników szkoleniowiec Czarnych Koszul Marek Końko, pokazując na nieco ociężałe sylwetki obrońców z Tomaszowa i – nie da się ukryć – trafił z tą zmianą w dziesiątkę.

Rajdy Płachety po skrzydle raz po raz rozrywały obronę rywali, którzy rozpaczliwie szukając wyrównania zostawiali mnóstwo miejsca dynamicznemu zawodnikowi. Jedna z takich akcji zakończyła się bramką, a nieliczni dziennikarze obecni na spotkaniu ochrzcili Płachetę mianem „Pendolino”.

– Jeszcze do niedawna trenowałem lekkoatletykę, biegałem sprinty, więc nie da się ukryć, że szybkość jest jednym z moich największych atutów – zdradził po tym spotkaniu zawodnik, który właśnie sprintem przeszedł przez trzecią ligę.

Po zaledwie 12 spotkaniach w seniorskim zespole Polonii, wystąpił w barwach juniorskiego zespołu Czarnych Koszul w półfinale CLJ. Polonia po rzutach karnych odpadła z Lechem Poznań, ale dynamiczny skrzydłowy na tyle wpadł w oko skautom RB Lipsk, że ci postanowili wziąć go do siebie.

Płacheta miał na stole wiele ofert, w tym z Legii, ale zdecydował się na wyjazd za granicę. Żeby jednak skutecznie ruszyć na podbój Europy, po dwóch latach pobytu w juniorach i rezerwach niemieckiego klubu musiał wrócić do Polski i znów od niższych lig zacząć wędrówkę po klubach. Ta na szczęście okazała się tak skuteczna, że droga przez Siedlce, Bielsko-Białą, Wrocław i Norwich zaprowadzi go aż na mistrzostwa Europy.

Pozostały jeszcze 2 zdjęcia.

Polecamy

To piłkarze Pogoni usłyszeli od kibiców po przegranym finale

To piłkarze Pogoni usłyszeli od kibiców po przegranym finale

Wielkie, biało-czerwone "770" na bytomskim rynku. W ten sposób świętowano Dzień Flagi

Wielkie, biało-czerwone "770" na bytomskim rynku. W ten sposób świętowano Dzień Flagi

Wisła Kraków zdobyła Puchar Polski! Drużyna z 1 ligi w europejskich pucharach

Wisła Kraków zdobyła Puchar Polski! Drużyna z 1 ligi w europejskich pucharach

Zobacz również

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Wisła Kraków zdobyła Puchar Polski! Drużyna z 1 ligi w europejskich pucharach

Wisła Kraków zdobyła Puchar Polski! Drużyna z 1 ligi w europejskich pucharach