
Już wszystko jasne. W Wielkanoc będzie można normalnie pójść do kościoła, choć limity wiernych zostały zmniejszone. Proboszczowie zastanawiają się, jak bezpiecznie zorganizować liturgię, a wierni – czy ryzykować uczestnictwo we mszy św. Naukowcy nie wahają się wcale, apelują by w te święta kolejny raz zostać w domu.
CZYTAJ DALEJ >>>
..

Po wczorajszej konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego wiadomo już jak będą wyglądać drugie w tej epidemii wiosenne święta. W tę Wielkanoc kościoły nadal będą otwarte, choć obowiązywać będą nieco surowsze limity wiernych. Będzie też można przemieszczać się po Polsce i odwiedzać krewnych. Ale czy na pewno należy to robić?
Według zaostrzonych wytycznych w Wielkanoc w kościołach będzie mogła przebywać najwyżej 1 osoba na każde 20 mkw. powierzchni. Wierni będą musieli zachować dystans 1,5 metra od siebie i podczas nabożeństw mieć na sobie maseczki. Minister zdrowia Adam Niedzielski i sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski biskup Artur Miziński w środę zaapelowali wspólnie o przestrzeganie tych wytycznych i skierowali list do proboszczów o poważne podejście do limitów.
„Najwyższym dobrem doczesnym jest zawsze zdrowie i życie. Brak dbałości o zdrowie i życie własne oraz innych to działanie wbrew solidaryzmowi społecznemu i wbrew nauce Kościoła katolickiego” - napisali.
CZYTAJ DALEJ >>>
..

Nie wiadomo do końca, jak będzie to wyglądać w praktyce. Ze względu na szybko zmieniającą się sytuację Kościół z decyzjami czekał do ostatniej chwili. Wytyczne episkopatu mają być zaprezentowane dziś rano. Wiadomo, że wszystkie przewidziane tradycją i kościelnymi przepisami celebracje Triduum Paschalnego odbędą się, ale ich forma może być nieco zmieniona, na przykład procesje będą odbywać się symbolicznie i bez udziału wszystkich wiernych. Episkopat ma też przypomnieć, że popularne wśród wiernych błogosławienie pokarmów nie jest obowiązkowe i równie dobrze może go dokonać w domu głowa rodziny.
Część polskich biskupów już wydała zalecenia, na przykład kierujący obecnie archidiecezją krakowską abp Marek Jędraszewski zalecił, żeby święcenie pokarmów w miarę możliwości odbyło się na świeżym powietrzu, zalecane są za to transmisje i zwiększenie liczby nabożeństw. Potwierdził też dyspensę.
Arcybiskup łódzki Grzegorz Ryś do wczoraj nie wydał wytycznych. Na razie do niedzieli palmowej włącznie obowiązuje dyspensa od uczestnictwa w mszach św. Trudno wyobrazić sobie, żeby w obecnych warunkach epidemicznych nie była ona przedłużona także na Wielkanoc.
CZYTAJ DALEJ >>>
..

Rok temu w Wielkim Tygodniu w kościołach obowiązywał horrendalny limit pięciu wiernych na mszy św., a w regionie łódzkim w zeszłym roku święconki praktycznie nie było. Wyjątek stanowiła parafia w Tumie pod Łęczycą, gdzie proboszcz zaopatrzony w kropidło przejechał przez wsie otwartym kabrioletem, a wierni stali z koszykami w drzwiach i oknach domów. W Wielkanoc limit zwiększono do 50 osób, ale większość wiernych i tak ze strachu została w domach.
Tym razem panika związana z pandemią jest mniejsza, przeważa przekonanie, że wiele rzeczy da się zorganizować, zachowując zdrowy rozsądek i zasady bezpieczeństwa. Proboszczowie z regionu powoli przygotowują się do Wielkanocy, zakładając że będzie ona bardziej normalna niż rok temu, choć decydujące znaczenie będą mieć wytyczne wydane przez abp. Rysia.
CZYTAJ DALEJ >>>
..