
Betfair unieważniło zakłady, a tenisistom niczego ostatecznie nie udowodniono, choć w trakcie śledztwa wyszło na jaw m.in., że Vassallo Arguello (na zdjęciu) miał zapisany w telefonie numer Dawydienki (choć oficjalnie prawie się nie znali). Rosjanin tłumaczył, że przegrał, bo doznał kontuzji.

Propozycję korupcyjną miał nawet Novak Djoković. Aktualny numer jeden męskiego tenisa ujawnił kilka lat temu, że w 2007 roku oferowano mu 200 tys. dolarów za porażkę w pierwszej rundzie turnieju w Sankt Petersburgu. Nie wprost. - Nikt nie podszedł do mnie bezpośrednio, ale proponowano mi to poprzez ludzi, którzy ze mną wtedy pracowali, byli w moim zespole - opowiadał.
Serb propozycję odrzucił, ale - jak przyznał - czuł się z tym fatalnie.

Ostatecznie w ogóle nie zagrał w turnieju, który wygrał wówczas Szkot Andy Murray (pod którego notabene również robiono swojego czasu „podchody”). Doszło jednak wówczas do jeszcze jednego zgrzytu.
W roli główniej znów wystąpił Dawydienko, ukarany grzywną w wysokości dwóch tysięcy dolarów za brak zaangażowania w przegranym meczu drugiej rundy z Chorwatem Marinem Ciliciem. Nie bez powodu, bo faktycznie sprawiał wrażenie, jakby nie chciał wygrać. Znaleźli się jednak również tacy, których zdaniem oberwał za nazwisko.
Wątpliwości nie było w innych przypadkach, a za ustawianie meczów dożywotnio zawieszono m.in. Włochów: Daniele Braccialego i Potito Starace (na zdjęciu). Podobny los spotkał m.in. Austriaka Daniela Koellerera, Serba Davida Savicia i Rosjanina Andrieja Kumancowa. W styczniu tego roku „bana” dostał Brazylijczyk Joao Souza.
By Robbie Mendelson - originally posted to Flickr as Potito Starace (ITA), CC BY-SA 2.0, Link