
- Personel biurowy jest mniejszy o jakieś 20 procent mniejszy niż dwa miesiące wcześniej - informowała „Gazeta Łódzka”. - Spośród personelu technicznego z 1700 robotników zgłosiło się 1200. Dalsze siły nie będą angażowane. Obecnie prowadzone są roboty kanalizacyjne na ulicach Zagajnikowej, Drewnowskiej oraz przy regulacji rzeki Jasień przy zbiegu ul. Pięknej i Wólczańskiej.
Informowano też, że poczta dała możliwość wysyłania kart i listów do Niemiec. Przy czym listy ponoć wysyłano w otwartych kopertach i miały być pisane po niemiecku. Podobnie jak widokówki.
9 listopada, w 16. rocznicę nieudanego puczu w Monachium, Łódź została wcielona do III Rzeszy. Stała się częścią Kraju Warty - wzorcową, niemiecką prowincją. Miała tu dominować ideologia nazizmu, a Łódź miastem, gdzie najważniejsza będzie kultura niemiecka.

11 listopada Niemcy wysadzili pomnik Tadeusza Kościuszki. „Wysadziliśmy ten pomnik, żeby Polacy wiedzieli, że od dziś są sługami narodu niemieckiego” - tak pisała prasa faszystowska.
Z czasem ten los spotkał wszystkie łódzkie pomniki. Zmieniono granice Łodzi. W jej skład włączono: Retkinię, Rudę, Sikawę, Stoki, Rogi, Zarzew, Olechów, Chojny, Rokicie, Radogoszcz, Żabieniec, Teofilów, w części Wiskitno, Starową Górę, Łagiewniki. Powierzchnia Łodzi zwiększa się z 58 kilometrów kwadratowych do 226, 66 km kwadratowych. Tak więc miasto staje się prawie pięciokrotnie większe. Liczba jego mieszkańców zwiększa się do 788 tys. z czego 55,6 procent stanowili Polacy, 29 procent- Żydzi, a 14,8 procenta - Niemcy.
11 kwietnia 1940 Łódź zniknęła ze wszystkich map. W jej miejsce pojawiło się miasto Litzmannstadt - na cześć generała Karola Litzmanna, bohatera tzw. Bitwy Łódzkiej z czasów pierwszej wojny światowej. Herbem miasta przestała być łódka. Została nim podwójna swastyka na niebieskim tle. Ulica Piotrkowska stała się Adolf -Hitler Strasse. Na uroczystość zmiany nazwy przyjechał sam Arthur Greiser, namiestnik Kraju Warty.

„Mój Fullerze, dziękujemy w imieniu Niemców z Litzmannstadt i całego kraju za przyjęcie do III Rzeszy” - napisał w telegramie wysłanym do Hitlera. - Od tej godziny ślubują oni udowodnić wierność przez bezustanną pracę, która pomoże państwu w drodze do wywalczenia największego, historycznego zwycięstwa Niemców.
Ale łodzianie nie poddawali się. Na słupach ogłoszeniowych pojawiały się napisy: „Łódź nie jest Litzmannstadtem tylko polskim światem”. Kiedy Niemcy naklejali plakaty informujące o zwycięstwach na wszystkich frontach, młodzi łodzianie przekreślali jedną literkę i widniał tam napis: „Niemcy leżą na wszystkich frontach”.

Wspomnienia z czasów okupacji znajdziemy m.in. w książce Armina Hornergera ,Moja łódzka młodość”. Gdy wybuchła wojna był chłopcem. Urodził się bowiem w 1930 roku. Pochodził z niemieckiej rodziny. Jego ojciec Waldemar był tkaczem. Przodkowie przybyli do Łodzi w pierwszej połowie XIX wieku z Badenii. Tu szukali lepszego życia. Mama Henryka, na którą mówiono Henriette, pochodziła z polsko-niemieckiej rodziny. Jej rodowe nazwisko brzmiało Terpińska. Polskie korzenie miał jej ojciec Wincenty. Przed wojną mieszkał przy ul. Srebrzyńskiej. Ale tuż przed wybuchem wojny razem z rodzicami i rodzeństwem znalazł się Berlinie. Tam jednak zmarł jego ojciec. I na początku 1940 roku wrócili do Łodzi. Przyjechali na Dworzec Kaliski.
- W miejscu, w którym na budynku dworcowym był szyld „Łódź” widniała nowa, biała tablica z czarnym napisem: „LODSCH” - wspominał w książce Armin Hornerger.- Tragarze nosili teraz mundury niemieckiej kolei Deustsche Reichsbahn, a na nowiutkich, czystych czapkach z daszkiem namalowany był napis „Dienstmann”.
Gdy rodzina Hornergerów wsiadła do tramwaju Armin zwrócił uwagę na nowiutkie mundury motorniczego i konduktora. Potem jego rodzina przyjęła volkslistę, a on zaczął chodzić do niemieckiej szkoły. Polskie zostały zamknięte.