Oskarżony to 51-letni rolnik Waldemar Ch. Ostatnio pracował jako kierowca w prywatnym przedsiębiorstwie. Śledczy zarzucają mu zabójstwo swej żony, 52-letniej Katarzyny Ch., za co grozi mu dożywocie. Przebywa w areszcie śledczym w Łodzi. W sądzie nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań.
Oblał i podpalił. "To był odruch"
W tej sytuacji sąd odczytał jego wyjaśnienia ze śledztwa. Wynikało z nich, że oskarżony najpierw przyznał się do podpalenia małżonki, z którą od dawna był skonfliktowany. Oblał ją benzyną i podpalił. „To był odruch” – tłumaczył i zapewniał, że nie chciał zabić kobiety i że nie spodziewał się, iż płomienie będą tak wielkie. Potem jednak zmienił zdanie i utrzymywał, że żona sama się podpaliła, aby posłać małżonka za kraty. Sugerował też, że już wcześniej miała skłonności samobójcze i chciała rzucić się pod pociąg.
Poparzona kobieta wskazała sprawcę
Jako świadek zeznawał 45-letni ratownik Jarosław R. z pogotowia ratunkowego. - Na miejsce zdarzenia przybyliśmy w momencie, gdy poparzona kobieta w negliżu biegała po podwórku - oznajmił Jarosław R.
I wyjaśnił, że w ambulansie zaczął ratować pacjentkę, która kilka razy oznajmiła, że to mąż oblał ją cieczą łatwopalną i podpalił. Gdy Waldemar Ch. to usłyszał rzucił się do ucieczki, ale został pochwycony przez policjantów i drugiego ratownika.
Tragedia w altanie pod Koluszkami
Do tragedii doszło 6 maja 2024 roku w Gałkowie Dużym w gminie Koluszki w powiecie łódzkim wschodnim. Z ustaleń Prokuratury Rejonowej w Brzezinach wynika że około godz. 16 pogotowie ratunkowe zostało wezwane na prywatną posesję do poparzonej kobiety. W ciężkim stanie została przewieziona do szpitala Kopernika w Łodzi, a stamtąd do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie zmarła 14 maja.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

W śledztwie podczas pierwszego przesłuchania Waldemar Ch. wyjaśnił, że gdy siedział w altanie to przyszła żona Katarzyna i zaczęła mu dogadywać, co często miała czynić. Dlatego nie zdzierżył, oblał żonę z przodu benzyną i podpalił zapalniczką. Kobieta stanęła w ogniu. Widok ten tak przeraził oskarżonego, że zaczął gasić płonącą, strasznie cierpiącą małżonkę.
Gdy kobieta zmarła i nastąpiła zmiana zarzutu z usiłowania zabójstwa na zabójstwo, Waldemar Ch. zmienił swoje zeznania i zaczął utrzymywać, że żona Katarzyna sama oblała się benzyną i podpaliła. A to dlatego, że wcześniej miała stwierdzić, iż „tak go załatwi, że pójdzie siedzieć”.